czwartek, 20 czerwca 2013

8...

Stoimy we trójkę na tym korytarzu i czujemy, że to miejsce jest dla nas zbyt ciasne.
-Judyta chodź, porozmawiamy na osobności.- próbuję zapobiec tej konfrontacji, ale Matysiak już chyba nie da się powstrzymać.
-Zostawiasz mnie na kilka dni przed ślubem i oznajmiasz, że zamierzasz się bawić w św. Mikołaja, oddając szpik kostny obcemu dziecku!- chciałem w innych okolicznościach powiedzieć jej o Michalinie, na pewno nie miał to być szpitalny korytarz. Jednak kiedy Matysiak powiedziała, że oddałem szpik obcemu dziecku coś się we mnie ruszyło i nie chciałem już z tym czekać dłużej.
-Judyta, Michalina to moja córka, a Blanka jest moją byłą dziewczyną…- mogłem dodać, że nadal ją kocham, ale nie chciałem dokładać Judycie kolejnych rewelacji. Pobladła, nie wyglądając zbyt dobrze. Nie chciałem, by stresowa sytuacja zaszkodziła jej i naszemu dziecku.
-Chyba nie mówisz tego poważnie?!- a czy to jest temat do żartów? Nigdy nie lubiłem pytania „Chyba nie mówisz poważnie?” w sytuacjach, w których nie ma miejsca na żart.
-Nie żartuję Judyta i proszę nie denerwuj się bo przecież wiesz, że w twoim stanie nie wolno.-niestety na takie upomnienia było już za późno. Matysiak oparła się o ścianę i wydyszała, że strasznie jej duszno.
-Pomocy!- krzyknąłem na korytarzu i zaraz obok pojawiła się pielęgniarka z wózkiem i zawiozła ją na izbę przyjęć, gdzie zajął się nią jakiś młody lekarz. Matysiak nie chciała poddać się badaniu USG. Prosiła, by zawołać lekarza prowadzącego jej ciążę. Nic z tego nie rozumiałem.
-To moja wina Michał. Już drugi raz przeze mnie cierpisz…- słów Blanki też nie zrozumiałem, ale nawet nie dostałem szansy na reakcję, bo Oktawiak odeszła. Zaraz po niej pojawił się ojciec Judyty wraz z lekarzem prowadzącym. Dopiero teraz szatynka zezwoliła na badanie, ale ja nie mogłem w nim uczestniczyć.
-Nie chcę cię teraz widzieć Michał. Tak bardzo mnie oszukałeś…- te słowa skierowała w moją stronę z wyrzutem, kiedy chciałem wejść do gabinetu. Pielęgniarka zamknęła mi drzwi przed nosem, pozostawiając w osłupieniu. Nie miałem tam czego szukać. Do tego jeszcze zadzwoniła do mnie mama. Rodzice też jeszcze nie wiedzą, że od kilku lat są już dziadkami, ale wiadomość o oddawaniu szpiku przyjęli z radością. Mama była dumna, że tak dobrze mnie wychowała. Na koniec poprosiła mnie, bym zaraz po wyjściu ze szpitala przyjechał do nich, bo ślubny garnitur wisi już w moim pokoju i jest gotowy. Mówiła z takim wzruszeniem o moim ślubie z Judytą, że miałem ochotę się rozłączyć, bo już nie mogę tego słuchać. Przez takie właśnie gadanie nauczyłem się żyć iluzją, że ja i Matysiak możemy być szczęśliwą rodziną. Teraz wiem, że możemy być rodziną, ale o szczęściu mogę jedynie pomarzyć. Światu będziemy pewnie pokazywać, że świata nie widzimy poza sobą, ale w głębi serca będę wiedział, że kocham tylko jedną kobietę. To na widok Blanki mocniej bije mi serce. Przy Judycie tak naprawdę trzyma mnie tylko i wyłącznie dziecko. Może to jest ten moment, by skończyć tę farsę, którą nazywamy miłością? Naturalnie swojemu potomkowi zapewniłbym godziwe warunki życia i robiłbym wszystko, by zadbać o jak najlepszy kontakt z nim. Może przyszedł ten moment, by wreszcie pomyśleć trochę egoistycznie? I tak jedna z moich córek będzie wychowywać się w niepełnej rodzinie, a to znaczy, że nie zawsze trzeba brać ślub, by dziecko mieć i się nim opiekować? Wiem, że tylko z Blanką mógłbym stworzyć prawdziwy związek, oparty na miłości, zaufaniu i akceptacji….
~*~
Grunt osunął Ci się pod nogami i czujesz, że tracisz kontrolę. Kiedy zobaczyłaś Michała z inną kobietą, musiałaś działać szybko. Zwłaszcza teraz musisz podjąć jakieś radykalne środki, by w obliczu pojawienia się jego dawnej miłości i dziecka, zatrzymać go przy sobie. Upozorowałaś niedyspozycję, by zagrać na jego emocjach. Było to całkiem trafne posunięcie, ale nie przewidziałaś do końca jego następstw. Przecież lekarza prowadzącego twoją ciążę mogło akurat nie być w szpitalu, a tylko jemu jesteś w stanie pozwolić na badanie. Dlaczego? Bo tylko on wiem, że do zapłodnienia doszło na oko trzy tygodnie później. Tylko on wie, że dziecko tak naprawdę nie jest Michała, a twojego przyjaciela Maćka.
Kiedy już nie mogłaś wytrzymać we Włoszech, zdecydowałaś się wrócić wcześniej. Kubiak wypełnił kontrakt, a ty miałaś czas, by poświęcić się szaleństwu imprez. Tylko w Warszawie czułaś się panią swojego życia. Dla znajomych jesteś gwiazdą i tylko w ich towarzystwie możesz w pełni zabłysnąć, czując się lepszą i dowartościowaną. Jedna z imprez obfitowała w dużą ilość wypitego alkoholu. Wpadłaś w ramiona Maćka. Nie miałaś głowy, by wtedy myśleć o zabezpieczeniu, a i on o to nie zadbał. Kiedy dowiedziałaś się o ciąży, spanikowałaś. Nie mogłaś tak łatwo zrezygnować ze statusu, jaki wypracowałaś sobie o boku Michała. On miał teraz wchodzić do polskiej reprezentacji. Z miną najszczęśliwszej kobiety na świecie, poleciałaś do Kubiaka. Liczyłaś na jego odpowiedzialność i poczucie obowiązku i to cię nie zawiodło. Dopiero teraz sprawy zaczynają się wymykać spod kontroli. Pojawiła się była Michała, a i sam Maciek dowiedział się o tym, że to on jest ojcem. Zagroziłaś mu, że jeśli piśnie choć słówko, to będziesz wiedziała co z tym zrobić.
-Ty coś dziecko przed nami ukrywasz…- ni stąd ni zowąd z twoich rozważań wyrywa cię głos ojca, który o niczym nie ma pojęcia. Co prawda doktor jest jego przyjacielem, ale obiecał pełną dyskrecję i jak na razie słowa dotrzymuje.
-Nie wiem o czym mówisz tato. Co niby miałabym przed wami ukrywać?- udajesz głupią, bo nie masz teraz innej opcji do wyboru.
-Zrobiłaś awanturę o to, że to Marian ma cię zbadać, a przecież każdy tutejszy lekarz jest doskonałym specjalistą. Widziałem też wydruk USG i nawet na moje oko widać, że dziecko jest większe jak na tydzień ciąży, w którym jesteś. Możesz mi to wytłumaczyć?- zapomniałaś także, że twój ojciec ma wspaniałą intuicję i jestem niesamowitym erudytom w dziedzinie medycy. Niby z wykształcenia onkolog, ale w innych specjalizacjach sprawnie się odnajduje. Mogłabyś próbować dalej go okłamywać, ale nie masz w sobie na tyle siły, by spojrzeć mu prosto w oczy i nazwać teorię ojca kompletną głupotą.
-Chcę być z Michałem i nie mogłam mu powiedzieć, że jestem w ciąży z innym. Tato to nie jest takie proste- dla ciebie to nie jest proste. Chcesz przez życie przejść z uśmiechem na ustach, pławiąc się w luksusie i do tego nic robić jeszcze. Nie chcesz martwić się o każdą wydaną złotówkę.
-Nie tak cię wychowaliśmy z matką. Powtarzaliśmy ci za każdym razem, że na kłamstwie nie można zbudować niczego trwałego. Myślisz, że to nigdy się nie wyda?- pewnie, że o tym myślisz, ale czy ta gra nie jest warta świeczki?
-Nie mów nic Michałowi ! Nikt nie może się o tym dowiedzieć…
-Teraz dopiero widzę, jak wielką krzywdę zrobiliśmy ci z matką, pozwalając  na wszystko. Miałaś zawsze to, czego chciałaś i teraz też ci się wydaję, że świat kręci się wokół ciebie. Michał nie zasługuje na to, by być tak oszukanym. Po latach dowiedział się, że ma dziecko. Nawet głupi by się domyślił, że Blanka nadal coś dla niego znaczy. Judyta wycofaj się z tego, bo ten związek nie ma przyszłości.-szerzej otwierasz oczy. Zawsze ci się wydawało, że dla rodziców tylko Kubiak jest idealnym materiałem na męża, ojca i zięcia, a teraz od ojca słyszysz takie słowa.
-Nie za późno na takie rozmowy? Za cztery dni bierzemy ślub.
-Na mądre decyzje nigdy nie jest za późno. Wiesz dlaczego uważam, że Michał nie jest mężczyzną dla ciebie?- robisz taką minę, którą ponaglasz go do tego, by podzielił się rewelacjami na temat twojego związku.
-Podczas naszej rozmowy ani razu nie powiedziałaś, że go kochasz i, że dlatego go oszukałaś, bo nie chcesz go stracić. To nie jest miłość moja droga…- jak to, to nie jest miłość?! Byłaś nim zauroczona, ekscytowałaś się jego widokiem, ale czy to jest to?

~*~
Nie wiele myśląc, pojechałem do Bartmanów, gdzie spotkałem całą ferajnę. Zapanowała wszechobecna radość. Ja miałem ich wszystkich pod ręką i mogłem powiedzieć o Michalinie, a oni sami mówili, że chcą mi coś powiedzieć.
-To ty pierwszy Misiek…- powiedziała Ola, przynosząc mi szklankę na sok. Nalała mi pomarańczowej cieczy, którą wypiłem jednym haustem.
-Michalina jest moją córką, Blanka się przyznała.- wypuszczam powietrze z ust, ale na twarzach przyjaciół nie dostrzegam większego zdziwienia. Wręcz przeciwnie… Mogę powiedzieć, że są uśmiechnięci i mega opanowani.
-No nareszcie skończyły się te tajemnice.- skwitował Piotrek, a ja spojrzałem na nich wszystkich jak na kosmitów.
-Co znaczy nareszcie?! Wy wiedzieliście o wszystkim?!- jak jeden mąż pospuszczali głowy, dając mi jasno do zrozumienia, że tylko ja w towarzystwie nie miałem pojęcia jaka jest prawda.
-Wy jesteście moimi przyjaciółmi?! Tak zachowują się przyjaciele?!

~*~
Wiem, nawalam. 
8 z dedykacją dla pani magister Melody ;*
Pozdrawiam i do napisania ;***