wtorek, 23 lipca 2013

10...

Wspominam dzień w którym to mój przyjaciel ślubował przed ołtarzem miłość Żanecie. Pamiętam zniecierpliwienie Zbyszka i wspaniałą ceremonię. Ona i on, para jak z bajki, a po bokach my czyli przyjaciele. Z chłopakami mieliśmy takie same garnitury, a sukienki dziewczyn różniły się tylko kolorem. U mnie tak nie będzie. Wiem, że Zbyszek nie chciał mi odmówić świadkowania tylko przez grzeczność. Wiem też, że każdy z moich przyjaciół nie popiera mojej decyzji. Nawet nie wiem czy Bartek po naszej ostatniej konfrontacji w ogóle się tu pojawi. Nie tak wyobrażałem sobie ten dzień, podobno najpiękniejszy w życiu. Stoję przy ołtarzu i patrzę na zgromadzonych gości. Po prawej stronie widzę rodziców, przyszłą teściową i brata z narzeczoną. Po drugiej stronie dostrzegam Żanetę, Nowakowskich, a w drzwiach właśnie pojawiła się Ania z Bartkiem. Z nimi przyszła też Blanka. Stoi na samym początku kościoła i wpatruje się we mnie. Mówiłem jej, będąc wczoraj w szpitalu u Michaliny by przyszła na ślub, bo przecież dla dobra naszej córki powinniśmy ułożyć swoje relacje. Nie przypuszczałem, że pojawienie się jej tutaj sprawi, że zaczną pocić mi się ręce i będę czuł, że tracę grunt pod nogami. Ocieram czoło, bo w wejściu pojawia się Judyta, prowadzona pod rękę przez ojca.
-Sorry stary, ale my jej nigdy nie zaakceptujemy.- właśnie to chciałem usłyszeć od swojego drużby. Matysiak jest już coraz bliżej. Dostrzegam, że nie ma na twarzy dobrze znanego mi uśmiechu. Od czasu jej pobytu w szpitalu coś zmieniło się w jej zachowaniu. Nie była już tą pewną siebie Judytą, która nie szczędziła innym kąśliwej krytyki. Teraz jest nieobecna. Może to stres przed ślubem? Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że po tym dniu będzie tak, jak kiedyś. Już chyba wolę jej żywiołowość niż alienację.
-Gotowa?- w odpowiedzi na pytanie otrzymuję nikły uśmiech. Judyta szuka wzrokiem Maćka, który siedzi zaraz za naszymi rodzicami. Ich wzrok krzyżuje się, po czym spłoszona odwraca głowę w kierunku ołtarza i oboje czekamy na kapłana, który nie jest świadom tego, że z jego pomocą wstąpię w związek małżeński z kobietą, której nie kocham…

~*~

Nie masz pojęcia po co tu przyszłaś, ale chyba na własne oczy chcesz zobaczyć, że tracisz go bezpowrotnie. Zaraz oboje wypowiedzą słowa przysięgi, która na zawsze pozbawi cię złudzeń, ale może właśnie takiego bodźca potrzebujesz, by zacząć nowe życie, odcinając się od przeszłości. Widzisz splecione dłonie nowożeńców, które ksiądz owija stułą. Już naprawdę nie ma od tego odwrotu, choć po cichu liczyłaś na happy end waszej historii. Moglibyście spróbować przypomnieć sobie to, co łączyło was kiedyś. Razem wychowywalibyście Michalinę. To tylko pobożne życzenia, które nigdy się nie spełnią.
-Zaraz wypowiecie słowa przysięgi, które będą początkiem wasze wspólnej drogi, której przyświecał będzie Bóg i jego miłość. –pamiętasz, że Michał nigdy nie był zwolennikiem kościelnej uroczystość, bo miał agnostyczne podejście do istnienia Boga. Być może miłość do Judyty sprawiła, że zmienił zdanie. Widzisz jak patrzy na narzeczoną i zaczyna powtarzać za księdzem słowa przysięgi.
-Michał przestań, muszę ci coś powiedzieć…- kościół zamiera, a ty razem z nim. Masz wrażenie, że to nie może się dziać naprawdę, bo za bardzo przypomina scenę z filmu. Widzisz zdezorientowane twarze zgromadzonych gości, ale przede wszystkim widzisz zdezorientowanie na twarzy Kubiaka, który wydaje się być zdumiony przerwaniem ceremonii ślubnej przez Matysiak.
-Judyta co się dzieje? Stało się coś?

~*~

-Judyta co się dzieje? Stało się coś?- słyszysz pytanie przyszłego męża, który jest kompletnie nieświadomy podjętej przez ciebie decyzji. Doszłaś do wniosku, że wasze małżeństwo prędzej czy później stanie się fikcją, która skończy się rozwodem. Wydawało ci się, że kochasz Michała, ale to nie jest miłość. To było chwilowe złudzenie, które później przekształciło się w przyzwyczajenie i wygodnictwo. Przez chwilę wydawało ci się, że będziesz potrafiła wieść wystawne życie u boku siatkarza, ale tak naprawdę myślami będziesz zupełnie gdzie indziej. W porę ojciec uświadomił ci, że swoją egoistyczną postawą skrzywdziłabyś wiele osób. Za wiele.
-Przepraszam Michał, ale ja nie mogę za ciebie wyjść. Ty nie kochasz mnie, a ja ciebie. Powinniśmy rozstać się już dawno…- to takie tanie odwołać ślub, stojąc już przed ołtarzem, ale czasami i życie pisze filmowe scenariusze.
-Judyta, a dziecko?!
-Dziecko nie jest twoje Michał. To Maciek jest ojcem.- te słowa w jednej chwili zmieniają życie wielu osobom, choć na dobrą sprawę powinny dotyczyć tylko Michała i Maćka. Nie liczysz rodziców i gości, bo ich tak naprawdę to nie dotyczy. To Kubiak pokochał jeszcze nienarodzone dziecko i  w tym momencie je stracił. To on był z tobą z poczucia obowiązku, nie patrząc na swoje szczęście. Patrzysz na Maćka, który nie dowierza. Wiesz, że cię kochał kiedyś, ale nie masz pewności, że będzie chciał wziąć odpowiedzialność w obliczu takich wydarzeń za ciebie i dziecko.
-Nie wierzę! Po prostu nie wierzę!- tylko tyle jest w stanie powiedzieć Kubiak, który nerwowo ściąga węzeł stuły i wybiega z kościoła. Za nim nie podąża Zbyszek, Piotrek czy Bartek. Wybiega Blanka. Wiesz, że to ona jest pisana Michała, to ona powinna stać teraz na twoim miejscu. Teraz razem z córką na pewno ułożą sobie na nowo życie we troje. Teraz to ona będzie zakładać siatkarską koszulkę z nazwiskiem „Kubiak” i na pewno będzie żyć tym, czym zajmuje się siatkarz.
-To mam rozumieć, że ślubu nie będzie?- kapłan też jest zdezorientowany. Ślubu nie będzie, a już na pewno nie między tobą a Michałem. Goście powoli wychodzą z kościoła, w tle słychać szloch pani Matysiak i Kubiak. Ironicznie uśmiechasz się pod nosem. Gdyby nie wasze matki, to być może ta farsa nie miałaby miejsca. Od zawsze byłaś pupilką mamy Michała, a twoja na każdym kroku podkreślała wyjątkowość szatyna. Co prawda czasy aranżowanych małżeństw minęły, ale najwyraźniej nie dla dwóch przyjaciółek, które na siłę chciały uszczęśliwić swoje dzieci.
-Judyta musimy porozmawiać.- to Maciek. Przyznajesz mu rację, bo rozmowa między wami jest wręcz konieczna.
-Maciek cokolwiek powiesz to wiedz, że ja cię kocham. Niezależnie od tego jaką decyzję podejmiesz.- wyjść miał wiele, ale wyraźnie zdecydował się na jedno, bo przytulił cię do siebie i także wyznał skrywaną miłość. Czujesz, że będziesz szczęśliwa, że bez pieniędzy Michała możesz tego szczęścia zaznać. Chcesz, by dotychczasowy narzeczony także doznał tego uczucia…

~*~

Wszystko się posypało, po prostu wszystko. Nie jest mi żal tego, że małżeństwo z Judytą nie doszło do skutku, bo i tak jej nie kochałem. Jest mi natomiast żal zabranej świadomości, że zostanę ojcem. Byłem przy niej od samego początku, jak tylko powiedziała mi o ciąży. Śledziłem wszystkie zmiany widoczne na USG i cieszyłem się jak dzieciak z każdego ruchu. Kiedy gotów byłem poświęcić własne szczęście dla tego malucha dowiedziałem się, że nie jest moje.
-Bałam się, że cię nie znajdę.-słyszę zdaszany głos Blanki. Nawet nie wiedziałem, że wyszła za mną z kościoła.
-Fajna akcja co? Można się poczuć jak w kinie.- zaśmiałem się cynicznie, choć wcale nie jest mi do śmiechu. Siedzę w idealnie skrojonym fraku na jakimś murku i przyglądam się obliczu Blanki, tak dokładnie od dłuższego czasu. Nic się nie zmieniła. Te same smutne oczy, ta sama zafrasowana mina, gdy tylko coś u mnie działo się nie tak. Jest tak samo piękna, a mi na jej widok tak samo szybko bije serce. Na chwilę odrzuciłem od siebie to, co wydarzyło się przed chwilą w kościele i zastanowiłem się jak to możliwe, że po tylu latach tak samo mocno ją kocham. Przed chwilą o mały włos otarłem się o małżeństwo z rozsądku, ale w ostatecznym rozrachunku do tego nie doszło. Może to jakiś znak, by w końcu zrobić coś dla siebie? Już nie muszę być męczennikiem za życia. Ojcem nie zostanę, ale już nim jestem. Mam wspaniałą córkę, o której tak naprawdę nic nie wiem, ale chce to naprawić. W sferze marzeń zawsze pozostawała chwila w której będę mógł powiedzieć Blance otwarcie, że wciąż ją kocham. Wyobrażałem sobie dzień naszego ślubu i wiele innych, równie wspaniałych i pięknych chwil. Teraz to marzenie może się spełnić. Wiem, że jeszcze długo będę przeżywał fakt, że dziecko Judyty nie jest moje, ale kiedyś to rozgoryczenie minie, a wtedy u swojego boku będę miał kobietę marzeń, która nigdy nie opuściła mojego serca.
-Nic nie mów Blanka, posłuchaj co ja ci chcę powiedzieć. Miałem do ciebie żal o to, że uciekłaś i spaliłaś za sobą wszystkie mosty. Na tym żalu chciałem zbudować nowe życie, w którym nie ma dla ciebie miejsca. Usta wielokrotnie mówiły, że Blanka to przeszłość, ale serce nie chciało tego słuchać. Teraz wiem, że miało rację. Blanka kocham cię i nie mam pewności, że nadal czujesz coś do mnie, ale chcę żebyś znała moje uczucia. Od pierwszego pocałunku po dzisiejszy dzień i już do końca życia będę cię kochał.- jest mi lżej z tym, że otworzyłem się przed nią. Może to utrudni nasze kontakty związane z Michaliną, ale pierwszy raz od bardzo dawna zrobiłem coś dla siebie.
-Blanka nie płacz, teraz ty coś powiedz.
-A co mam powiedzieć?! Że przez ten cały czas cię kocham i do dziś żałuję dnia, w którym z nas zrezygnowałam?!- wyszła z inicjatywą, całując mnie delikatnie. Nasze kontakty nie ulegną pogorszeniu. Nasze kontakty wreszcie będą wyglądać tak, jak powinny. Do końca warto marzyć i wierzyć. Do końca warto mieć nadzieję, nawet jej cień…


~*~

Największym zaskoczeniem jest chyba to, że skończyłam to opowiadanie tak szybko. Nie jestem pewna czy mówiłam, ale właśnie tyle części przewidziałam na tę historię. Od początku do końca zapisałam ją sobie w zeszycie, nic nie dodałam, nic nie ujęłam. Miały być dwa tygodnie z życia Michała Kubiaka przed ślubem i były. Czy taka historia może mieć miejsce w życiu? Nie wiem, miała w mojej głowie i, dlatego postanowiłam ją zapisać i przekazać Wam do wglądu.
Dziękuję za to, że byłyście tu ze mną ponad 5 miesięcy. Długo i niedługo, sama nie wiem jak to określić. Ja z tą historią rozpocząłem przygodę 24 grudnia 2011 roku, minęły dwa lata zanim zdecydowałam się na publikację, dlatego uważam, że to najbardziej przemyślane opowiadanie, jakie przyszło mi opublikować. Nie mnie oceniać czy jest najlepsze, ale mnie w pewien sposób na pewno satysfakcjonuje.
Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że żegnam się raz na zawsze z Michałem Kubiakiem, jako głównym bohaterem moich opowiadań. Będzie się jeszcze pojawiał na innych projektach, ale już nie jako postać wiodąca. Napisałam z nim dwie historie i myślę, że wystarczy. Tak samo będzie i Zbyszkiem. 
Zapraszam na mój nowy projekt, gdzie właśnie nasz atakujący zagra pierwsze skrzypce w opowiadaniu <klik>
Za obecność i wszystkie komentarze dziękuję z całego serca. Bez Was nie miałoby to najmniejszego sensu ;***
Standardowo proszę też by ujawniły się te, które czytały, a nie dały o sobie znać. Napisanie anonimowego komentarzu nie boli, a mi na pewno sprawi radość ;)
Pozdrawiam po raz ostatni z tego miejsca
Wasza Paulinkaa