Wspominam dzień w którym to mój przyjaciel ślubował
przed ołtarzem miłość Żanecie. Pamiętam zniecierpliwienie Zbyszka i wspaniałą
ceremonię. Ona i on, para jak z bajki, a po bokach my czyli przyjaciele. Z
chłopakami mieliśmy takie same garnitury, a sukienki dziewczyn różniły się
tylko kolorem. U mnie tak nie będzie. Wiem, że Zbyszek nie chciał mi odmówić
świadkowania tylko przez grzeczność. Wiem też, że każdy z moich przyjaciół nie
popiera mojej decyzji. Nawet nie wiem czy Bartek po naszej ostatniej konfrontacji
w ogóle się tu pojawi. Nie tak wyobrażałem sobie ten dzień, podobno
najpiękniejszy w życiu. Stoję przy ołtarzu i patrzę na zgromadzonych gości. Po
prawej stronie widzę rodziców, przyszłą teściową i brata z narzeczoną. Po
drugiej stronie dostrzegam Żanetę, Nowakowskich, a w drzwiach właśnie pojawiła
się Ania z Bartkiem. Z nimi przyszła też Blanka. Stoi na samym początku
kościoła i wpatruje się we mnie. Mówiłem jej, będąc wczoraj w szpitalu u
Michaliny by przyszła na ślub, bo przecież dla dobra naszej córki powinniśmy
ułożyć swoje relacje. Nie przypuszczałem, że pojawienie się jej tutaj sprawi,
że zaczną pocić mi się ręce i będę czuł, że tracę grunt pod nogami. Ocieram
czoło, bo w wejściu pojawia się Judyta, prowadzona pod rękę przez ojca.
-Sorry stary, ale my jej nigdy nie zaakceptujemy.-
właśnie to chciałem usłyszeć od swojego drużby. Matysiak jest już coraz bliżej.
Dostrzegam, że nie ma na twarzy dobrze znanego mi uśmiechu. Od czasu jej pobytu
w szpitalu coś zmieniło się w jej zachowaniu. Nie była już tą pewną siebie
Judytą, która nie szczędziła innym kąśliwej krytyki. Teraz jest nieobecna. Może
to stres przed ślubem? Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że po tym dniu będzie
tak, jak kiedyś. Już chyba wolę jej żywiołowość niż alienację.
-Gotowa?- w odpowiedzi na pytanie otrzymuję nikły
uśmiech. Judyta szuka wzrokiem Maćka, który siedzi zaraz za naszymi rodzicami.
Ich wzrok krzyżuje się, po czym spłoszona odwraca głowę w kierunku ołtarza i
oboje czekamy na kapłana, który nie jest świadom tego, że z jego pomocą wstąpię
w związek małżeński z kobietą, której nie kocham…
~*~
Nie masz pojęcia po co tu przyszłaś, ale chyba na
własne oczy chcesz zobaczyć, że tracisz go bezpowrotnie. Zaraz oboje wypowiedzą
słowa przysięgi, która na zawsze pozbawi cię złudzeń, ale może właśnie takiego
bodźca potrzebujesz, by zacząć nowe życie, odcinając się od przeszłości.
Widzisz splecione dłonie nowożeńców, które ksiądz owija stułą. Już naprawdę nie
ma od tego odwrotu, choć po cichu liczyłaś na happy end waszej historii. Moglibyście
spróbować przypomnieć sobie to, co łączyło was kiedyś. Razem wychowywalibyście
Michalinę. To tylko pobożne życzenia, które nigdy się nie spełnią.
-Zaraz wypowiecie słowa przysięgi, które będą
początkiem wasze wspólnej drogi, której przyświecał będzie Bóg i jego miłość.
–pamiętasz, że Michał nigdy nie był zwolennikiem kościelnej uroczystość, bo
miał agnostyczne podejście do istnienia Boga. Być może miłość do Judyty
sprawiła, że zmienił zdanie. Widzisz jak patrzy na narzeczoną i zaczyna
powtarzać za księdzem słowa przysięgi.
-Michał przestań, muszę ci coś powiedzieć…- kościół
zamiera, a ty razem z nim. Masz wrażenie, że to nie może się dziać naprawdę, bo
za bardzo przypomina scenę z filmu. Widzisz zdezorientowane twarze
zgromadzonych gości, ale przede wszystkim widzisz zdezorientowanie na twarzy
Kubiaka, który wydaje się być zdumiony przerwaniem ceremonii ślubnej przez
Matysiak.
-Judyta co się dzieje? Stało się coś?
~*~
-Judyta co się dzieje? Stało się coś?- słyszysz pytanie
przyszłego męża, który jest kompletnie nieświadomy podjętej przez ciebie
decyzji. Doszłaś do wniosku, że wasze małżeństwo prędzej czy później stanie się
fikcją, która skończy się rozwodem. Wydawało ci się, że kochasz Michała, ale to
nie jest miłość. To było chwilowe złudzenie, które później przekształciło się w
przyzwyczajenie i wygodnictwo. Przez chwilę wydawało ci się, że będziesz
potrafiła wieść wystawne życie u boku siatkarza, ale tak naprawdę myślami
będziesz zupełnie gdzie indziej. W porę ojciec uświadomił ci, że swoją egoistyczną
postawą skrzywdziłabyś wiele osób. Za wiele.
-Przepraszam Michał, ale ja nie mogę za ciebie
wyjść. Ty nie kochasz mnie, a ja ciebie. Powinniśmy rozstać się już dawno…- to
takie tanie odwołać ślub, stojąc już przed ołtarzem, ale czasami i życie pisze
filmowe scenariusze.
-Judyta, a
dziecko?!
-Dziecko nie jest twoje Michał. To Maciek jest ojcem.- te słowa w jednej chwili zmieniają życie wielu osobom, choć na dobrą
sprawę powinny dotyczyć tylko Michała i Maćka. Nie liczysz rodziców i gości, bo
ich tak naprawdę to nie dotyczy. To Kubiak pokochał jeszcze nienarodzone
dziecko i w tym momencie je stracił. To
on był z tobą z poczucia obowiązku, nie patrząc na swoje szczęście. Patrzysz na
Maćka, który nie dowierza. Wiesz, że cię kochał kiedyś, ale nie masz pewności,
że będzie chciał wziąć odpowiedzialność w obliczu takich wydarzeń za ciebie i
dziecko.
-Nie wierzę! Po prostu nie wierzę!- tylko tyle jest
w stanie powiedzieć Kubiak, który nerwowo ściąga węzeł stuły i wybiega z
kościoła. Za nim nie podąża Zbyszek, Piotrek czy Bartek. Wybiega Blanka. Wiesz,
że to ona jest pisana Michała, to ona powinna stać teraz na twoim miejscu. Teraz
razem z córką na pewno ułożą sobie na nowo życie we troje. Teraz to ona będzie
zakładać siatkarską koszulkę z nazwiskiem „Kubiak” i na pewno będzie żyć tym,
czym zajmuje się siatkarz.
-To mam rozumieć, że ślubu nie będzie?- kapłan też
jest zdezorientowany. Ślubu nie będzie, a już na pewno nie między tobą a
Michałem. Goście powoli wychodzą z kościoła, w tle słychać szloch pani Matysiak
i Kubiak. Ironicznie uśmiechasz się pod nosem. Gdyby nie wasze matki, to być
może ta farsa nie miałaby miejsca. Od zawsze byłaś pupilką mamy Michała, a
twoja na każdym kroku podkreślała wyjątkowość szatyna. Co prawda czasy aranżowanych
małżeństw minęły, ale najwyraźniej nie dla dwóch przyjaciółek, które na siłę
chciały uszczęśliwić swoje dzieci.
-Judyta musimy porozmawiać.- to Maciek. Przyznajesz mu
rację, bo rozmowa między wami jest wręcz konieczna.
-Maciek cokolwiek powiesz to wiedz, że ja cię
kocham. Niezależnie od tego jaką decyzję podejmiesz.- wyjść miał wiele, ale
wyraźnie zdecydował się na jedno, bo przytulił cię do siebie i także wyznał
skrywaną miłość. Czujesz, że będziesz szczęśliwa, że bez pieniędzy Michała
możesz tego szczęścia zaznać. Chcesz, by dotychczasowy narzeczony także doznał
tego uczucia…
~*~
Wszystko się posypało, po prostu wszystko. Nie jest
mi żal tego, że małżeństwo z Judytą nie doszło do skutku, bo i tak jej nie
kochałem. Jest mi natomiast żal zabranej świadomości, że zostanę ojcem. Byłem przy
niej od samego początku, jak tylko powiedziała mi o ciąży. Śledziłem wszystkie
zmiany widoczne na USG i cieszyłem się jak dzieciak z każdego ruchu. Kiedy gotów
byłem poświęcić własne szczęście dla tego malucha dowiedziałem się, że nie jest
moje.
-Bałam się, że cię nie znajdę.-słyszę zdaszany głos
Blanki. Nawet nie wiedziałem, że wyszła za mną z kościoła.
-Fajna akcja co? Można się poczuć jak w kinie.-
zaśmiałem się cynicznie, choć wcale nie jest mi do śmiechu. Siedzę w idealnie
skrojonym fraku na jakimś murku i przyglądam się obliczu Blanki, tak dokładnie
od dłuższego czasu. Nic się nie zmieniła. Te same smutne oczy, ta sama
zafrasowana mina, gdy tylko coś u mnie działo się nie tak. Jest tak samo
piękna, a mi na jej widok tak samo szybko bije serce. Na chwilę odrzuciłem od
siebie to, co wydarzyło się przed chwilą w kościele i zastanowiłem się jak to
możliwe, że po tylu latach tak samo mocno ją kocham. Przed chwilą o mały włos
otarłem się o małżeństwo z rozsądku, ale w ostatecznym rozrachunku do tego nie
doszło. Może to jakiś znak, by w końcu zrobić coś dla siebie? Już nie muszę być
męczennikiem za życia. Ojcem nie zostanę, ale już nim jestem. Mam wspaniałą
córkę, o której tak naprawdę nic nie wiem, ale chce to naprawić. W sferze
marzeń zawsze pozostawała chwila w której będę mógł powiedzieć Blance otwarcie,
że wciąż ją kocham. Wyobrażałem sobie dzień naszego ślubu i wiele innych,
równie wspaniałych i pięknych chwil. Teraz to marzenie może się spełnić. Wiem,
że jeszcze długo będę przeżywał fakt, że dziecko Judyty nie jest moje, ale
kiedyś to rozgoryczenie minie, a wtedy u swojego boku będę miał kobietę marzeń,
która nigdy nie opuściła mojego serca.
-Nic nie mów Blanka, posłuchaj co ja ci chcę
powiedzieć. Miałem do ciebie żal o to, że uciekłaś i spaliłaś za sobą wszystkie
mosty. Na tym żalu chciałem zbudować nowe życie, w którym nie ma dla ciebie
miejsca. Usta wielokrotnie mówiły, że Blanka to przeszłość, ale serce nie
chciało tego słuchać. Teraz wiem, że miało rację. Blanka kocham cię i nie mam
pewności, że nadal czujesz coś do mnie, ale chcę żebyś znała moje uczucia. Od
pierwszego pocałunku po dzisiejszy dzień i już do końca życia będę cię kochał.-
jest mi lżej z tym, że otworzyłem się przed nią. Może to utrudni nasze kontakty
związane z Michaliną, ale pierwszy raz od bardzo dawna zrobiłem coś dla siebie.
-Blanka nie płacz, teraz ty coś powiedz.
-A co mam powiedzieć?! Że przez ten cały czas cię
kocham i do dziś żałuję dnia, w którym z nas zrezygnowałam?!- wyszła z inicjatywą,
całując mnie delikatnie. Nasze kontakty nie ulegną pogorszeniu. Nasze kontakty
wreszcie będą wyglądać tak, jak powinny. Do końca warto marzyć i wierzyć. Do końca
warto mieć nadzieję, nawet jej cień…
~*~
Największym
zaskoczeniem jest chyba to, że skończyłam to opowiadanie tak szybko. Nie jestem
pewna czy mówiłam, ale właśnie tyle części przewidziałam na tę historię. Od
początku do końca zapisałam ją sobie w zeszycie, nic nie dodałam, nic nie
ujęłam. Miały być dwa tygodnie z życia Michała Kubiaka przed ślubem i były. Czy
taka historia może mieć miejsce w życiu? Nie wiem, miała w mojej głowie i,
dlatego postanowiłam ją zapisać i przekazać Wam do wglądu.
Dziękuję
za to, że byłyście tu ze mną ponad 5 miesięcy. Długo i niedługo, sama nie wiem
jak to określić. Ja z tą historią rozpocząłem przygodę 24 grudnia 2011 roku,
minęły dwa lata zanim zdecydowałam się na publikację, dlatego uważam, że to
najbardziej przemyślane opowiadanie, jakie przyszło mi opublikować. Nie mnie
oceniać czy jest najlepsze, ale mnie w pewien sposób na pewno satysfakcjonuje.
Na dzień
dzisiejszy mogę powiedzieć, że żegnam się raz na zawsze z Michałem Kubiakiem,
jako głównym bohaterem moich opowiadań. Będzie się jeszcze pojawiał na innych
projektach, ale już nie jako postać wiodąca. Napisałam z nim dwie historie i
myślę, że wystarczy. Tak samo będzie i Zbyszkiem.
Zapraszam na mój nowy
projekt, gdzie właśnie nasz atakujący zagra pierwsze skrzypce w opowiadaniu <klik>
Za
obecność i wszystkie komentarze dziękuję z całego serca. Bez Was nie miałoby to
najmniejszego sensu ;***
Standardowo
proszę też by ujawniły się te, które czytały, a nie dały o sobie znać.
Napisanie anonimowego komentarzu nie boli, a mi na pewno sprawi radość ;)
Pozdrawiam
po raz ostatni z tego miejsca
Wasza
Paulinkaa