Stałem w tym samym miejscu przez ponad dwie godziny.
Pooperacyjna śpiączka nie chciała opuścić Michasi. Sen zawładnął również ciałem
jej matki. Widziałem jak Blanka walczy ze zmęczeniem, ale w końcu musiała uznać
jego wyższość. Oparła głowę o szpitalne łóżko i zasnęła. Wszedłem wtedy do nich i
delikatnie uniosłem brunetkę w swoich ramionach, kładąc na łóżku przeznaczonym
na spoczynek dla rodziców. Oktawiak nieznacznie się poruszyła, ale nie obudziła
się. Nakryłem ją kocem, a sam zająłem jej miejsce przy łóżku Michasi.
Wpatrywałem się w jej bladą twarzyczkę i uśmiechałem do siebie. Teraz nie
ma już czasu na to, by mieć żal do Blanki o zatajenie prawdy. Boli mnie, że
przez jej decyzję straciłem najważniejsze lata z życia mojego dziecka. Kiedy na
nią patrzę staram się przypomnieć sobie dzień, w którym została poczęta. Na
samą myśl czuję przyjemne ciepło w okolicy serca. Staw, nasze ubrania położone
na trawie i my. Nie liczyło się wtedy nic. Dziś jest inaczej. Dziś jest Judyta,
która spodziewa się naszej córeczki, z którą zamierzam stworzyć jej rodzinę.
Już nawet nie chcę się zastanawiać jak na wiadomość o Michalinie zareaguje
narzeczona i nasi rodzice. Na miły Bóg! Mam już 23 lata i nie muszę przejmować
się opinią innych. Już wystarczająco wiele razy ojciec i matka wtrącali się w
moje życie. Być może przez nich wygląda ono tak, jak wygląda. Kto wie, może
teraz miałbym już żonę, która spodziewałaby się drugiego dziecka? Grałbym w
siatkówkę na najwyższym poziomie, Blanka przychodziłaby z Michasią na mecze i
obie głośno dopingowałyby moje poczynania na boisku. Judyta nie jest skora do
pojawiania się na siatkarskich halach, a jeśli już to robi, to od niechcenia z
musu, bo tak trzeba.
-Mamusiu…- słyszę cichutki, ledwo dosłyszalny szept.
Misia wybudziła się ze śpiączki, o czym szybko powiadomiłem Blankę i Matysiaka.
Razem z brunetką zostaliśmy wyproszeni z sali, by nie przeszkadzać lekarzom.
Oboje stanęliśmy twarzą do szyby, splatając swoje palce. Chcieliśmy
w tym samym czasie dodać sobie otuchy w oczekiwaniu na słowa ordynatora, który
powie o wstępnych rokowaniach po przeszczepie.
-Drugi raz podarowałeś jej życie…- ściska mnie coś w
gardle, gdy słyszę te słowa z jej ust. Kiedy uchylają się drzwi, pojawia się w
nich mój przyszły teść. Rozplatamy swoje palce i czekamy na jego słowa jak na
wyrok.
-Panie doktorze udało się?- Blanka jest
zniecierpliwiona, ja również. Matysiak ciepło i serdecznie się do niej
uśmiecha.
-Rzadko zdarza mi się przeprowadzać przeszczepy z
taką zgodnością szpiku. Rzadko zdarza mi się też mówić, że jestem niemal w 100%
pewny, że przeszczep się przyjmie.- Blanka wybucha płaczem. Niewiele myśląc,
przytulam ją do siebie. Zostajemy sami, nadal objęci i cieszący się z tego, że
Michalina ma szansę wrócić do zdrowia.
-Powiemy jej prawdę?- pytam, kiedy Oktawiak odrywa
się ode mnie. Kiwa twierdząco głową. Wchodzimy oboje do córki. Mała jest
zmęczona, ale i zdziwiona moją obecnością tutaj.
-Kochanie chcieliśmy ci powiedzieć, że tatusiem, o
którego pytałaś jest właśnie Michał. Nie powiedziałam ci o tym wcześniej, bo…-
chyba sama nawet nie wie, dlaczego mi o nim nie powiedziała, ale to nie czas i
nie miejsce na takie rozmowy.
-Bo w życiu często tak się dzieje, że wszystko się
trochę komplikuje, a my z mamą takich komplikacji nie potrafiliśmy pokonać.
Wiedz, że to dla mnie nie ma znaczenia. Chcę od teraz uczestniczyć w twoim
życiu i mam nadzieję, że nie będziesz miała nic przeciwko.-mała uśmiecha się
delikatnie, bo jeszcze nie odzyskała pełni sił.
-Nie ma sprawy. Zawsze chciałam mieć tatę, a miałam
tylko masę wujków, bardzo fajnych zresztą.- no tak. Zbyszek, Piotrek i Bartek
wiedzieli o jej istnieniu. Jestem ciekaw co powiedzą, gdy im powiem o tym, że
to ja jestem jej ojcem. Będę chciał teraz nadrobić stracony czas z córką,
naprawić swoje błędy. Wiem, że przyjaciele chcieliby, bym naprawił inny błąd,
mianowicie rozstał się z Judytą. Dla
nich to takie oczywiste, że powinienem ją zostawić i związać się z kobietą,
którą kocham. Chyba żadne z nich nie myśli o moim nienarodzonym dziecku,
któremu chciałbym zapewnić rodzinne ciepło, które od początku zabrakło
Michalinie. Nie wiem tylko czy uda mi się to osiągnąć, skoro moje serce na nowo
uderza szybciej na widok brunetki?
-Spij kochanie, a mamusia porozmawia z Mich… tatą.-
oczy Michaliny robiły się ciężki, aż w końcu opadły, by dać jej czas na dojście
do siebie. Sen regeneruje i widzę, że to Misia ma to po mnie, bo dla mnie to
tez najlepszy sposób na odzyskanie sił. Oktawiak poprawia jej kołdrę i oboje
wychodzimy na korytarz. Czuję, że Blanka ma mi coś so powiedzenia, ale nie wie
jak zacząć. Kiedy jej usta otwierają się, na horyzoncie pojawia się Judyta,
której mina nie wróży niczego dobrego.
-Masz mi coś do powiedzenia?!- wypala prosto z
mostu. Czas skończyć tę farsę…
~*~
Wsiadasz razem z Anią do samochodu i ruszacie w
podróż do Warszawy, gdzie razem z Bartmanami, Olą i Piotrkiem będziecie
naradzać się w sprawie Michała. To Nowakowski ma w swoim posiadaniu coś, co
pozwala mieć nadzieję, że można uwolnić Kubiaka spod jarzma zawarcia małżeństwa
bez miłości. Przy tej okazji zamierzasz razem z Jagaciak powiedzieć
przyjaciołom, że spodziewacie się dziecka. Macie za sobą już pierwszą wizytę u
ginekologa, który wstępnie wyliczył, że Ania jest w ciąży już od 13. tygodni.
Jak na razie wszystko przebiega prawidłowo i oboje macie nadzieję, że w
październiku powitacie zdrowego malucha.
-Nie wiem jak cię zostawię na sezon
reprezentacyjny…- kładziesz rękę na jej kolanie, ale szybko ją zabierasz bo
wiesz, że Anna nie lubi kiedy zajmujesz się czymś innym podczas jazdy
samochodem.
-Postaram się przyjechać na Ligę Światową i
memoriał, ale do Włoch już nie pojadę…- wcale ci się to nie podoba ten pomysł z
podróżami twojej dziewczyny po Polsce, ale o tym będzie jeszcze czas
porozmawiać. Teraz parkujesz swoją Toyotę Avensis pod mieszkaniem przyjaciół i
trzymając się za ręce zmierzacie do celu. Przez okno macha Żaneta, która pewnie
nie może się was doczekać. Zaraz na parkingu pojawia się samochód Oli i
Piotrka. Czekacie na nich i razem idziecie do przyjaciół. Od wejścia uderza was
zapach gorącej kawy i ciepłego ciasta, których blondynka jest specjalistką.
-Piękniejsza niż zwykle!- komentuje Piotrek, który
przytula gospodynię domu i ściska dłoń gospodarza, który z udawaną zazdrością
zwraca się do środkowego.
-Nie podrywaj mi żony Piotruś, bo ja zakręcę się
obok Oli.- kiedy już część oficjalną mieli za sobą, usiedli w salonie i czekali
na rewelacje Cichego.
-Żancia to ciacho to wprost poezja, ale jak wam
powiem co wywnioskowałem, bo nie wiem czy coś przełkniemy…- i tu wyjął telefon
i zdjęcie. Jest wygryzmolone, ale łatwo można dostrzec na nim Judytę, która
choć wyglądała inaczej, to nie to przykuło uwagę zebranych.
-Piotrek to nie jest ten koleś ze zdjęcia, które
wysłałeś mi ostatnio?
-Otóż to. Tylko, że między tymi zdjęciami jest 5 lat
różnicy. To zdjęcie zostawił kiedyś w moim samochodzie Michał. Rozumiecie?
Judyta prawdopodobnie przed Kubim miała innego chłopaka i albo ich znajomość
ożyła albo cały czas ten kontakt jest utrzymywany.-miny zebranych mówiły
wszystko.
-A jak on jest ojcem dziecka, a Judyta robi go w
lolo? Przecież jak oni wezmą ślub, to już koniec będzie…- stwierdzasz,
przegryzając wszystko kawałkiem żanetowego sernika.
-Mamy problem moi mili…
~*~
Wiem, zeszło się... Nie miałam siły, nie miałam ochoty. Teraz powinno być lepiej, mam przynajmniej taką nadzieję...
Pozdrawiam i do napisania :***