wtorek, 23 lipca 2013

10...

Wspominam dzień w którym to mój przyjaciel ślubował przed ołtarzem miłość Żanecie. Pamiętam zniecierpliwienie Zbyszka i wspaniałą ceremonię. Ona i on, para jak z bajki, a po bokach my czyli przyjaciele. Z chłopakami mieliśmy takie same garnitury, a sukienki dziewczyn różniły się tylko kolorem. U mnie tak nie będzie. Wiem, że Zbyszek nie chciał mi odmówić świadkowania tylko przez grzeczność. Wiem też, że każdy z moich przyjaciół nie popiera mojej decyzji. Nawet nie wiem czy Bartek po naszej ostatniej konfrontacji w ogóle się tu pojawi. Nie tak wyobrażałem sobie ten dzień, podobno najpiękniejszy w życiu. Stoję przy ołtarzu i patrzę na zgromadzonych gości. Po prawej stronie widzę rodziców, przyszłą teściową i brata z narzeczoną. Po drugiej stronie dostrzegam Żanetę, Nowakowskich, a w drzwiach właśnie pojawiła się Ania z Bartkiem. Z nimi przyszła też Blanka. Stoi na samym początku kościoła i wpatruje się we mnie. Mówiłem jej, będąc wczoraj w szpitalu u Michaliny by przyszła na ślub, bo przecież dla dobra naszej córki powinniśmy ułożyć swoje relacje. Nie przypuszczałem, że pojawienie się jej tutaj sprawi, że zaczną pocić mi się ręce i będę czuł, że tracę grunt pod nogami. Ocieram czoło, bo w wejściu pojawia się Judyta, prowadzona pod rękę przez ojca.
-Sorry stary, ale my jej nigdy nie zaakceptujemy.- właśnie to chciałem usłyszeć od swojego drużby. Matysiak jest już coraz bliżej. Dostrzegam, że nie ma na twarzy dobrze znanego mi uśmiechu. Od czasu jej pobytu w szpitalu coś zmieniło się w jej zachowaniu. Nie była już tą pewną siebie Judytą, która nie szczędziła innym kąśliwej krytyki. Teraz jest nieobecna. Może to stres przed ślubem? Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że po tym dniu będzie tak, jak kiedyś. Już chyba wolę jej żywiołowość niż alienację.
-Gotowa?- w odpowiedzi na pytanie otrzymuję nikły uśmiech. Judyta szuka wzrokiem Maćka, który siedzi zaraz za naszymi rodzicami. Ich wzrok krzyżuje się, po czym spłoszona odwraca głowę w kierunku ołtarza i oboje czekamy na kapłana, który nie jest świadom tego, że z jego pomocą wstąpię w związek małżeński z kobietą, której nie kocham…

~*~

Nie masz pojęcia po co tu przyszłaś, ale chyba na własne oczy chcesz zobaczyć, że tracisz go bezpowrotnie. Zaraz oboje wypowiedzą słowa przysięgi, która na zawsze pozbawi cię złudzeń, ale może właśnie takiego bodźca potrzebujesz, by zacząć nowe życie, odcinając się od przeszłości. Widzisz splecione dłonie nowożeńców, które ksiądz owija stułą. Już naprawdę nie ma od tego odwrotu, choć po cichu liczyłaś na happy end waszej historii. Moglibyście spróbować przypomnieć sobie to, co łączyło was kiedyś. Razem wychowywalibyście Michalinę. To tylko pobożne życzenia, które nigdy się nie spełnią.
-Zaraz wypowiecie słowa przysięgi, które będą początkiem wasze wspólnej drogi, której przyświecał będzie Bóg i jego miłość. –pamiętasz, że Michał nigdy nie był zwolennikiem kościelnej uroczystość, bo miał agnostyczne podejście do istnienia Boga. Być może miłość do Judyty sprawiła, że zmienił zdanie. Widzisz jak patrzy na narzeczoną i zaczyna powtarzać za księdzem słowa przysięgi.
-Michał przestań, muszę ci coś powiedzieć…- kościół zamiera, a ty razem z nim. Masz wrażenie, że to nie może się dziać naprawdę, bo za bardzo przypomina scenę z filmu. Widzisz zdezorientowane twarze zgromadzonych gości, ale przede wszystkim widzisz zdezorientowanie na twarzy Kubiaka, który wydaje się być zdumiony przerwaniem ceremonii ślubnej przez Matysiak.
-Judyta co się dzieje? Stało się coś?

~*~

-Judyta co się dzieje? Stało się coś?- słyszysz pytanie przyszłego męża, który jest kompletnie nieświadomy podjętej przez ciebie decyzji. Doszłaś do wniosku, że wasze małżeństwo prędzej czy później stanie się fikcją, która skończy się rozwodem. Wydawało ci się, że kochasz Michała, ale to nie jest miłość. To było chwilowe złudzenie, które później przekształciło się w przyzwyczajenie i wygodnictwo. Przez chwilę wydawało ci się, że będziesz potrafiła wieść wystawne życie u boku siatkarza, ale tak naprawdę myślami będziesz zupełnie gdzie indziej. W porę ojciec uświadomił ci, że swoją egoistyczną postawą skrzywdziłabyś wiele osób. Za wiele.
-Przepraszam Michał, ale ja nie mogę za ciebie wyjść. Ty nie kochasz mnie, a ja ciebie. Powinniśmy rozstać się już dawno…- to takie tanie odwołać ślub, stojąc już przed ołtarzem, ale czasami i życie pisze filmowe scenariusze.
-Judyta, a dziecko?!
-Dziecko nie jest twoje Michał. To Maciek jest ojcem.- te słowa w jednej chwili zmieniają życie wielu osobom, choć na dobrą sprawę powinny dotyczyć tylko Michała i Maćka. Nie liczysz rodziców i gości, bo ich tak naprawdę to nie dotyczy. To Kubiak pokochał jeszcze nienarodzone dziecko i  w tym momencie je stracił. To on był z tobą z poczucia obowiązku, nie patrząc na swoje szczęście. Patrzysz na Maćka, który nie dowierza. Wiesz, że cię kochał kiedyś, ale nie masz pewności, że będzie chciał wziąć odpowiedzialność w obliczu takich wydarzeń za ciebie i dziecko.
-Nie wierzę! Po prostu nie wierzę!- tylko tyle jest w stanie powiedzieć Kubiak, który nerwowo ściąga węzeł stuły i wybiega z kościoła. Za nim nie podąża Zbyszek, Piotrek czy Bartek. Wybiega Blanka. Wiesz, że to ona jest pisana Michała, to ona powinna stać teraz na twoim miejscu. Teraz razem z córką na pewno ułożą sobie na nowo życie we troje. Teraz to ona będzie zakładać siatkarską koszulkę z nazwiskiem „Kubiak” i na pewno będzie żyć tym, czym zajmuje się siatkarz.
-To mam rozumieć, że ślubu nie będzie?- kapłan też jest zdezorientowany. Ślubu nie będzie, a już na pewno nie między tobą a Michałem. Goście powoli wychodzą z kościoła, w tle słychać szloch pani Matysiak i Kubiak. Ironicznie uśmiechasz się pod nosem. Gdyby nie wasze matki, to być może ta farsa nie miałaby miejsca. Od zawsze byłaś pupilką mamy Michała, a twoja na każdym kroku podkreślała wyjątkowość szatyna. Co prawda czasy aranżowanych małżeństw minęły, ale najwyraźniej nie dla dwóch przyjaciółek, które na siłę chciały uszczęśliwić swoje dzieci.
-Judyta musimy porozmawiać.- to Maciek. Przyznajesz mu rację, bo rozmowa między wami jest wręcz konieczna.
-Maciek cokolwiek powiesz to wiedz, że ja cię kocham. Niezależnie od tego jaką decyzję podejmiesz.- wyjść miał wiele, ale wyraźnie zdecydował się na jedno, bo przytulił cię do siebie i także wyznał skrywaną miłość. Czujesz, że będziesz szczęśliwa, że bez pieniędzy Michała możesz tego szczęścia zaznać. Chcesz, by dotychczasowy narzeczony także doznał tego uczucia…

~*~

Wszystko się posypało, po prostu wszystko. Nie jest mi żal tego, że małżeństwo z Judytą nie doszło do skutku, bo i tak jej nie kochałem. Jest mi natomiast żal zabranej świadomości, że zostanę ojcem. Byłem przy niej od samego początku, jak tylko powiedziała mi o ciąży. Śledziłem wszystkie zmiany widoczne na USG i cieszyłem się jak dzieciak z każdego ruchu. Kiedy gotów byłem poświęcić własne szczęście dla tego malucha dowiedziałem się, że nie jest moje.
-Bałam się, że cię nie znajdę.-słyszę zdaszany głos Blanki. Nawet nie wiedziałem, że wyszła za mną z kościoła.
-Fajna akcja co? Można się poczuć jak w kinie.- zaśmiałem się cynicznie, choć wcale nie jest mi do śmiechu. Siedzę w idealnie skrojonym fraku na jakimś murku i przyglądam się obliczu Blanki, tak dokładnie od dłuższego czasu. Nic się nie zmieniła. Te same smutne oczy, ta sama zafrasowana mina, gdy tylko coś u mnie działo się nie tak. Jest tak samo piękna, a mi na jej widok tak samo szybko bije serce. Na chwilę odrzuciłem od siebie to, co wydarzyło się przed chwilą w kościele i zastanowiłem się jak to możliwe, że po tylu latach tak samo mocno ją kocham. Przed chwilą o mały włos otarłem się o małżeństwo z rozsądku, ale w ostatecznym rozrachunku do tego nie doszło. Może to jakiś znak, by w końcu zrobić coś dla siebie? Już nie muszę być męczennikiem za życia. Ojcem nie zostanę, ale już nim jestem. Mam wspaniałą córkę, o której tak naprawdę nic nie wiem, ale chce to naprawić. W sferze marzeń zawsze pozostawała chwila w której będę mógł powiedzieć Blance otwarcie, że wciąż ją kocham. Wyobrażałem sobie dzień naszego ślubu i wiele innych, równie wspaniałych i pięknych chwil. Teraz to marzenie może się spełnić. Wiem, że jeszcze długo będę przeżywał fakt, że dziecko Judyty nie jest moje, ale kiedyś to rozgoryczenie minie, a wtedy u swojego boku będę miał kobietę marzeń, która nigdy nie opuściła mojego serca.
-Nic nie mów Blanka, posłuchaj co ja ci chcę powiedzieć. Miałem do ciebie żal o to, że uciekłaś i spaliłaś za sobą wszystkie mosty. Na tym żalu chciałem zbudować nowe życie, w którym nie ma dla ciebie miejsca. Usta wielokrotnie mówiły, że Blanka to przeszłość, ale serce nie chciało tego słuchać. Teraz wiem, że miało rację. Blanka kocham cię i nie mam pewności, że nadal czujesz coś do mnie, ale chcę żebyś znała moje uczucia. Od pierwszego pocałunku po dzisiejszy dzień i już do końca życia będę cię kochał.- jest mi lżej z tym, że otworzyłem się przed nią. Może to utrudni nasze kontakty związane z Michaliną, ale pierwszy raz od bardzo dawna zrobiłem coś dla siebie.
-Blanka nie płacz, teraz ty coś powiedz.
-A co mam powiedzieć?! Że przez ten cały czas cię kocham i do dziś żałuję dnia, w którym z nas zrezygnowałam?!- wyszła z inicjatywą, całując mnie delikatnie. Nasze kontakty nie ulegną pogorszeniu. Nasze kontakty wreszcie będą wyglądać tak, jak powinny. Do końca warto marzyć i wierzyć. Do końca warto mieć nadzieję, nawet jej cień…


~*~

Największym zaskoczeniem jest chyba to, że skończyłam to opowiadanie tak szybko. Nie jestem pewna czy mówiłam, ale właśnie tyle części przewidziałam na tę historię. Od początku do końca zapisałam ją sobie w zeszycie, nic nie dodałam, nic nie ujęłam. Miały być dwa tygodnie z życia Michała Kubiaka przed ślubem i były. Czy taka historia może mieć miejsce w życiu? Nie wiem, miała w mojej głowie i, dlatego postanowiłam ją zapisać i przekazać Wam do wglądu.
Dziękuję za to, że byłyście tu ze mną ponad 5 miesięcy. Długo i niedługo, sama nie wiem jak to określić. Ja z tą historią rozpocząłem przygodę 24 grudnia 2011 roku, minęły dwa lata zanim zdecydowałam się na publikację, dlatego uważam, że to najbardziej przemyślane opowiadanie, jakie przyszło mi opublikować. Nie mnie oceniać czy jest najlepsze, ale mnie w pewien sposób na pewno satysfakcjonuje.
Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że żegnam się raz na zawsze z Michałem Kubiakiem, jako głównym bohaterem moich opowiadań. Będzie się jeszcze pojawiał na innych projektach, ale już nie jako postać wiodąca. Napisałam z nim dwie historie i myślę, że wystarczy. Tak samo będzie i Zbyszkiem. 
Zapraszam na mój nowy projekt, gdzie właśnie nasz atakujący zagra pierwsze skrzypce w opowiadaniu <klik>
Za obecność i wszystkie komentarze dziękuję z całego serca. Bez Was nie miałoby to najmniejszego sensu ;***
Standardowo proszę też by ujawniły się te, które czytały, a nie dały o sobie znać. Napisanie anonimowego komentarzu nie boli, a mi na pewno sprawi radość ;)
Pozdrawiam po raz ostatni z tego miejsca
Wasza Paulinkaa

poniedziałek, 8 lipca 2013

9...

…tak zachowują się przyjaciele?- jestem zdruzgotany. Gdzie podziały się zapewniania kilkunastoletnich chłopaków, którzy spotkali się kiedyś na obozie sportowym, że zrobią wszystko, by utrzymać tę przyjaźń. Gdzie się podziała szczerość Zbyszka? Gdzie podziała się troska Bartka? Gdzie w tym wszystkim zniknął długi język Piotrka, który często informował o sprawach, o których inni nie mieli wiedzieć? Poczułem się oszukany i zdradzony przez ludzi, którym nie bałbym się zawierzyć swojego losu, nawet życia.
-Michał, to nie tak. Blanka nie chciała, by twoi rodzice myśleli, że chce złapać cię na dziecko. Uwierz mi, że ona na początku chciała ci powiedzieć, ale bała się twojej reakcji, reakcji twoich rodziców…- czy Żaneta zdaje sobie sprawę z tego, że ciężko mi uwierzyć w to, co mówi? Ja byłem przekonany przez ten cały czas o tym, że ich postawa w sprawie mojej i Blanki jest po prostu neutralna. Nie miałem prawa zakazać im kontaktów z Oktawiak i nie chciałem, by kiedyś nasze sprawy stanęły między nami. Nie oczekiwałem od nich tego, że będą mi donosić o tym co się dzieje w jej życiu, ale na miły Bóg, tu chodziło o moje dziecko!!! Przez ich lojalność straciłem najpiękniejsze lata z życia córki i jak ja mam przejść z tym do porządku dziennego?!
-Będziesz Zbyszek tatą prawda? Wyobraź sobie teraz, że nagle Żaneta znika z twojego życia, a my znamy całą prawdę. Później Żaneta wraca, wychodzi wszystko na jaw. Byłbyś szczęśliwy?!- niech się każde z nich postawi na moim miejscu i w sercu odpowie na to pytanie. O czym świadczą ich spuszczone głowy i zasępione miny? O tym, że czuliby się tak samo, jak ja.
-Na wzmianki o Blance reagowałeś jak byk na czerwoną płachtę. Jak ci mieliśmy powiedzieć o tym, że masz z nią dziecko?!- każde z nich próbuje się teraz wytłumaczyć, ale słowa Oli wcale mnie nie przekonują.
-Docinki na temat Judyty też mnie denerwują, ale czy to was tak skutecznie zniechęca? Tłumaczycie się jak dzieci, zamiast przyznać szczerze, że w ogóle nie chcieliście mi o tym mówić, czekając na ruch Blanki. Pewnie gdybyśmy nie wpadli na siebie w tym szpitalu, to nawet nie wiedziałbym o istnieniu Michaliny. Przecież jej potrzebny był mój szpik, a wy bawiliście się w jakieś dziecinne dochowywanie tajemnic?!- razi mnie brak odpowiedzialności z ich strony. Gdybym wiedział wcześniej o tym, że mam córkę to już wcześniej mogłoby dojść do przeszczepu.
-Właśnie Michał, apropo Judyty. Bo nam się wydaje, że ona kogoś ma. Ja i Ola widzieliśmy ją z jakimś kolesiem na kawie.- nagle temat się urwał, jak gdyby nic się nie stało i zaczęli pokazywać jakieś zdjęcia robione aparatem w telefonie. No teraz to już parsknąłem cynicznym śmiechem.
-Wy sobie robicie jaja tak? Co to ma niby być?!
-Dowód na to, że Judyta cię zdradza i być może nawet wcale nie jest z tobą ciąży.- teraz to już się wkurzyłem i uderzyłem Bartka. Momentalnie na moim ręku pojawiła się krew, która popłynęła strumieniem z nosa Kurka.
-Nie wierzę w wasze brednie. Ślub będzie i Judyta urodzi moje dziecko. Jasne?!- nie wiem po co zadałem to pytanie, bo w tym momencie nie obchodziła mnie ich opinia na ten temat. Wyszedłem z mieszkania, trzaskając drzwiami. Było mi wstyd, że uderzyłem Bartka. Było mi cholernie wstyd, ale ostatnio w moim życiu dzieje się tyle, że nawet człowiek z anielską cierpliwością by nie wytrzymał. Czas jednak to skończyć, a dokończyć to, co zostało zaczęte i wcielić w życie to, co się zmieniło. Pójdę do szpitala i przeproszę Judytę za to, że zostawiłem ją samą sobie przed ślubem. Pewnie związany z tym stres i wiadomość o Michalinie doprowadziły do tego, że leży teraz w szpitalu. Nigdy bym sobie nie darował, gdyby z mojego powodu stało się coś jej czy dziecku. Wsiadłem do zamówionej taksówki i wróciłem do szpitala prędzej niż mi się wydawało. Przez chwilę na korytarzu zastanawiałem się w którą stronę pójść, ale szybko otrząsnąłem się z tego zawahania i poszedłem na oddział położniczy. Zapukałem do sali w której leżała Judka i kiedy pozwoliła mi wejść do środka, dostąpiłem do jej łóżka i przytuliłem do siebie.
-Przepraszam za to, że nie miałaś we mnie wsparcia. Obiecuję, że to się zmieni. A po ślubie już zawsze będziesz mogła na mnie liczyć…

~*~

Słowa ojca dały Ci do myślenia i uświadomiły, że popełniasz błąd. Pierwszy raz od dawna jesteś w stanie przyznać, że twoje zachowanie i podejmowane działania nie są poprawne. Tylko czy aby nie za późno, by to wszystko naprawić? Ślub już za kilka dni, ustalone zostały ostatnie szczegóły. Nie masz jak się z tego wycofać i tak naprawdę wcale nie jesteś pewna czy tego chcesz. Michał to ideał mężczyzny, który zapewni tobie i dziecku poczucie bezpieczeństwa. Dziecku zapewni także miłość, tobie już nie. Kiedy poznałaś prawdę o przeszłości Kubiaka, zdałaś sobie sprawę, że to Oktawiak była i jest nadal na pierwszym miejscu. Obecność szatyna u twojego boku i chęć połączenia się z tobą węzłem małżeńskim to nic innego jak poczucie obowiązku  odpowiedzialność, której Michałowi nie można odmówić.
A gdzie w tym wszystkim Maciek? Czy zdołasz wypowiedzieć przysięgę małżeńską ze świadomością, że ojciec twojego dziecka stoi obok, zupełnie tego nieświadomy? Zanim w twoim życiu pojawił się Michał, to właśnie Maciek był chłopakiem na którego widok szybciej biło ci serce. Wtedy wydawało ci się, że to tylko przyjaciel i kompan do zabawy, który jest ci potrzebny jak żaden inny facet…z wyjątkiem Michała. We Włoszech jednak wszystko się zmieniło. Życie u boku Kubiaka wcale nie była bajką, bo zawsze między wami stała siatkówka. Mogłaś sobie pozwolić na wszystko i skrzętnie korzystałaś z kredytowych kart Michała, ale teraz wiesz, że nie tędy droga. Kiedyś shopping się znudzi, a pojawi się chęć stabilizacji i prawdziwej rodziny. Czy z Kubiakiem to w ogóle może się udać ? Kariera siatkarza kiedyś się kończy, ale co z tego, skoro myśli i serce szatyna będą cały czas przy Blance? Łączyć was będzie tylko dziecko, wspólne łóżko i dom, ale nic poza tym. Może więc warto zrezygnować i postawić na Maćka? Może nie będziecie mieszkać w Komorowie, nie będziecie rozbijać się Lexusem, ale może oboje będziecie szczęśliwi?
-Mogę?- z rozważań wyrywa cię głos Michała, który niespodziewanie pojawia się w drzwiach. Gestem dłoni pokazujesz, by usiadł obok ciebie. Spełnia twoją prośbę i siada na skraju łóżka.
-Michał musimy porozmawiać.- napięcie rośnie w każdej komórce twojego ciała, ale decydujesz przerwać tę iluzję.
-Wiem i dlatego pozwól, że to ja zacznę, bo to ja mam najwięcej na sumieniu.- zgadasz się, by to on zaczął pierwszy. Nie przypuszczasz, że jego słowa mogą zmienić wszystko to, co chciałaś powiedzieć. Kubiak przeprasza za to, że zostawił cię w tak ważnym dla was momencie, na kilka dni przed ślubem. Mówi też o tym, że wiadomość o posiadaniu córki spadła na niego dość niespodziewanie, ale nie chce, by w jakikolwiek sposób zakłóciło to wasze plany.
-Obiecuję, że już nigdy nie zachowam się tak nieodpowiedzialnie jak miało to miejsce w ostatnim czasie. Mam wyrzuty sumienia, że leżycie tu przeze mnie.- jego dłoń zupełnie niespodziewanie ląduje na twoim brzuchu, a tu nie wiesz jak wykrztusić z siebie pojedyncze słowa. Nie umiesz tego zrobić. Nie umiesz mu zabrać świadomości, że to jego dziecko nosisz pod sercem. Mogłabyś powiedzieć, że go nie kochasz i dlatego ślub nie może mieć miejsca, pomijając rewelacje o dziecku. Podejrzewasz, że ta wiadomość nie zrobiłaby na nim takiego wrażenia ja to, że nie jest ojcem twojego dziecka. Nie robisz zatem nic. Dajesz się przytulić i dalej brniesz w to kłamstwo. Twój ojciec na pewno nie pochwali twojego zachowania, ale jesteś pewna, że on też by stchórzył. Też nie powiedziałby prawdy, patrząc w oczy Michała, które mają w sobie miłość do nienarodzonego maleństwa.
-A i jeśli tak bardzo chcesz to damy naszej córce imię Odetta. Nie ma to znaczenia większego. Ważne, żeby była zdrowa…- z twoich oczu płyną łzy i nie są to łzy szczęścia. Za późno zdałaś sobie sprawę, że źle postępujesz. Nie ma już odwrotu…

~*~

Michalina jest silniejsza i widać, że przeszczep powoli zaczyna objawiać swoją zbawienną moc. Ty siedzisz w kącie sali obok Żanety i płaczesz. Blondynka przedstawiła ci aktualną sytuację. Sytuację na dzień przed ślubem Michała i Judyty. Wydawało ci się, że już dawno wyleczyłaś się z tej miłości, ale tak nie jest. Kubiak był wczoraj u Michaliny i powiedział jej o tym, że bierze ślub i, że nie długo będzie miał drugą córkę, a ona siostrzyczkę. Za mała by to zrozumieć Michasia uważa, że to z tobą Michał musi brać ślub. Była zdziwiona, że nic o tym nie wie. Tłumaczenia siatkarza nie dały ci złudzeń, to już zamknięty temat.
-Blanka próbowaliśmy wszystkiego, ale Michał jest nieugięty. Nadal nie wierzę, że kocha Judytę tak jak ciebie, ale od tego ślubu chyba nie ma ucieczki.- przyjaciółka wcale nie próbuje cię pocieszyć i wcale tego od niej nie oczekujesz.
-Wiem piękna i mogę wam tylko podziękować za to, że byliście ze mną, kiedy było najtrudniej. Jak tylko Misia będzie mogła wyjść ze szpitala, to zaproszę was wszystkich do mnie na wieś. Zrobimy ognisko, będzie jak kiedyś, jak w liceum. My trzy, Anna i chłopaki… -uśmiechasz się nikle do Żanety.

-Nie będzie Michała…- czyli nie będzie tak samo. Już nigdy. 


~*~
Nadal wszystko jest w naszych rękach i to chyba najbardziej optymistyczna wiadomość po ty weekendzie z Ligą Światową. Nadal ta gra nie wygląda tak jak trzeba, ale najważniejsze są zwycięstwa. Ktoś kiedyś powiedział, że siatkówka to nie łyżwy i tu za piękny styl punktów nie dodają :)
A jeśli chodzi i to opowiadanie, to następny rozdział będzie niespodzianką ;)
Mam jeszcze do Was taką małą prośbę. Po prawej stronie pojawiła się zakładka POLECANE/SPAM. Gdybyście mogły tam zostawić mi linki do blogów, które Waszym zdaniem zasługują na uwagę, to byłabym wdzięczna. Ja w nocy nie mogę spać, więc będę mogła sobie czytać coś ciekawego. Gdybym też mogła prosić, to tam zostawiajcie powiadomienia o nowościach czy nowych blogach.
Pozdrawiam i do napisania :***

czwartek, 20 czerwca 2013

8...

Stoimy we trójkę na tym korytarzu i czujemy, że to miejsce jest dla nas zbyt ciasne.
-Judyta chodź, porozmawiamy na osobności.- próbuję zapobiec tej konfrontacji, ale Matysiak już chyba nie da się powstrzymać.
-Zostawiasz mnie na kilka dni przed ślubem i oznajmiasz, że zamierzasz się bawić w św. Mikołaja, oddając szpik kostny obcemu dziecku!- chciałem w innych okolicznościach powiedzieć jej o Michalinie, na pewno nie miał to być szpitalny korytarz. Jednak kiedy Matysiak powiedziała, że oddałem szpik obcemu dziecku coś się we mnie ruszyło i nie chciałem już z tym czekać dłużej.
-Judyta, Michalina to moja córka, a Blanka jest moją byłą dziewczyną…- mogłem dodać, że nadal ją kocham, ale nie chciałem dokładać Judycie kolejnych rewelacji. Pobladła, nie wyglądając zbyt dobrze. Nie chciałem, by stresowa sytuacja zaszkodziła jej i naszemu dziecku.
-Chyba nie mówisz tego poważnie?!- a czy to jest temat do żartów? Nigdy nie lubiłem pytania „Chyba nie mówisz poważnie?” w sytuacjach, w których nie ma miejsca na żart.
-Nie żartuję Judyta i proszę nie denerwuj się bo przecież wiesz, że w twoim stanie nie wolno.-niestety na takie upomnienia było już za późno. Matysiak oparła się o ścianę i wydyszała, że strasznie jej duszno.
-Pomocy!- krzyknąłem na korytarzu i zaraz obok pojawiła się pielęgniarka z wózkiem i zawiozła ją na izbę przyjęć, gdzie zajął się nią jakiś młody lekarz. Matysiak nie chciała poddać się badaniu USG. Prosiła, by zawołać lekarza prowadzącego jej ciążę. Nic z tego nie rozumiałem.
-To moja wina Michał. Już drugi raz przeze mnie cierpisz…- słów Blanki też nie zrozumiałem, ale nawet nie dostałem szansy na reakcję, bo Oktawiak odeszła. Zaraz po niej pojawił się ojciec Judyty wraz z lekarzem prowadzącym. Dopiero teraz szatynka zezwoliła na badanie, ale ja nie mogłem w nim uczestniczyć.
-Nie chcę cię teraz widzieć Michał. Tak bardzo mnie oszukałeś…- te słowa skierowała w moją stronę z wyrzutem, kiedy chciałem wejść do gabinetu. Pielęgniarka zamknęła mi drzwi przed nosem, pozostawiając w osłupieniu. Nie miałem tam czego szukać. Do tego jeszcze zadzwoniła do mnie mama. Rodzice też jeszcze nie wiedzą, że od kilku lat są już dziadkami, ale wiadomość o oddawaniu szpiku przyjęli z radością. Mama była dumna, że tak dobrze mnie wychowała. Na koniec poprosiła mnie, bym zaraz po wyjściu ze szpitala przyjechał do nich, bo ślubny garnitur wisi już w moim pokoju i jest gotowy. Mówiła z takim wzruszeniem o moim ślubie z Judytą, że miałem ochotę się rozłączyć, bo już nie mogę tego słuchać. Przez takie właśnie gadanie nauczyłem się żyć iluzją, że ja i Matysiak możemy być szczęśliwą rodziną. Teraz wiem, że możemy być rodziną, ale o szczęściu mogę jedynie pomarzyć. Światu będziemy pewnie pokazywać, że świata nie widzimy poza sobą, ale w głębi serca będę wiedział, że kocham tylko jedną kobietę. To na widok Blanki mocniej bije mi serce. Przy Judycie tak naprawdę trzyma mnie tylko i wyłącznie dziecko. Może to jest ten moment, by skończyć tę farsę, którą nazywamy miłością? Naturalnie swojemu potomkowi zapewniłbym godziwe warunki życia i robiłbym wszystko, by zadbać o jak najlepszy kontakt z nim. Może przyszedł ten moment, by wreszcie pomyśleć trochę egoistycznie? I tak jedna z moich córek będzie wychowywać się w niepełnej rodzinie, a to znaczy, że nie zawsze trzeba brać ślub, by dziecko mieć i się nim opiekować? Wiem, że tylko z Blanką mógłbym stworzyć prawdziwy związek, oparty na miłości, zaufaniu i akceptacji….
~*~
Grunt osunął Ci się pod nogami i czujesz, że tracisz kontrolę. Kiedy zobaczyłaś Michała z inną kobietą, musiałaś działać szybko. Zwłaszcza teraz musisz podjąć jakieś radykalne środki, by w obliczu pojawienia się jego dawnej miłości i dziecka, zatrzymać go przy sobie. Upozorowałaś niedyspozycję, by zagrać na jego emocjach. Było to całkiem trafne posunięcie, ale nie przewidziałaś do końca jego następstw. Przecież lekarza prowadzącego twoją ciążę mogło akurat nie być w szpitalu, a tylko jemu jesteś w stanie pozwolić na badanie. Dlaczego? Bo tylko on wiem, że do zapłodnienia doszło na oko trzy tygodnie później. Tylko on wie, że dziecko tak naprawdę nie jest Michała, a twojego przyjaciela Maćka.
Kiedy już nie mogłaś wytrzymać we Włoszech, zdecydowałaś się wrócić wcześniej. Kubiak wypełnił kontrakt, a ty miałaś czas, by poświęcić się szaleństwu imprez. Tylko w Warszawie czułaś się panią swojego życia. Dla znajomych jesteś gwiazdą i tylko w ich towarzystwie możesz w pełni zabłysnąć, czując się lepszą i dowartościowaną. Jedna z imprez obfitowała w dużą ilość wypitego alkoholu. Wpadłaś w ramiona Maćka. Nie miałaś głowy, by wtedy myśleć o zabezpieczeniu, a i on o to nie zadbał. Kiedy dowiedziałaś się o ciąży, spanikowałaś. Nie mogłaś tak łatwo zrezygnować ze statusu, jaki wypracowałaś sobie o boku Michała. On miał teraz wchodzić do polskiej reprezentacji. Z miną najszczęśliwszej kobiety na świecie, poleciałaś do Kubiaka. Liczyłaś na jego odpowiedzialność i poczucie obowiązku i to cię nie zawiodło. Dopiero teraz sprawy zaczynają się wymykać spod kontroli. Pojawiła się była Michała, a i sam Maciek dowiedział się o tym, że to on jest ojcem. Zagroziłaś mu, że jeśli piśnie choć słówko, to będziesz wiedziała co z tym zrobić.
-Ty coś dziecko przed nami ukrywasz…- ni stąd ni zowąd z twoich rozważań wyrywa cię głos ojca, który o niczym nie ma pojęcia. Co prawda doktor jest jego przyjacielem, ale obiecał pełną dyskrecję i jak na razie słowa dotrzymuje.
-Nie wiem o czym mówisz tato. Co niby miałabym przed wami ukrywać?- udajesz głupią, bo nie masz teraz innej opcji do wyboru.
-Zrobiłaś awanturę o to, że to Marian ma cię zbadać, a przecież każdy tutejszy lekarz jest doskonałym specjalistą. Widziałem też wydruk USG i nawet na moje oko widać, że dziecko jest większe jak na tydzień ciąży, w którym jesteś. Możesz mi to wytłumaczyć?- zapomniałaś także, że twój ojciec ma wspaniałą intuicję i jestem niesamowitym erudytom w dziedzinie medycy. Niby z wykształcenia onkolog, ale w innych specjalizacjach sprawnie się odnajduje. Mogłabyś próbować dalej go okłamywać, ale nie masz w sobie na tyle siły, by spojrzeć mu prosto w oczy i nazwać teorię ojca kompletną głupotą.
-Chcę być z Michałem i nie mogłam mu powiedzieć, że jestem w ciąży z innym. Tato to nie jest takie proste- dla ciebie to nie jest proste. Chcesz przez życie przejść z uśmiechem na ustach, pławiąc się w luksusie i do tego nic robić jeszcze. Nie chcesz martwić się o każdą wydaną złotówkę.
-Nie tak cię wychowaliśmy z matką. Powtarzaliśmy ci za każdym razem, że na kłamstwie nie można zbudować niczego trwałego. Myślisz, że to nigdy się nie wyda?- pewnie, że o tym myślisz, ale czy ta gra nie jest warta świeczki?
-Nie mów nic Michałowi ! Nikt nie może się o tym dowiedzieć…
-Teraz dopiero widzę, jak wielką krzywdę zrobiliśmy ci z matką, pozwalając  na wszystko. Miałaś zawsze to, czego chciałaś i teraz też ci się wydaję, że świat kręci się wokół ciebie. Michał nie zasługuje na to, by być tak oszukanym. Po latach dowiedział się, że ma dziecko. Nawet głupi by się domyślił, że Blanka nadal coś dla niego znaczy. Judyta wycofaj się z tego, bo ten związek nie ma przyszłości.-szerzej otwierasz oczy. Zawsze ci się wydawało, że dla rodziców tylko Kubiak jest idealnym materiałem na męża, ojca i zięcia, a teraz od ojca słyszysz takie słowa.
-Nie za późno na takie rozmowy? Za cztery dni bierzemy ślub.
-Na mądre decyzje nigdy nie jest za późno. Wiesz dlaczego uważam, że Michał nie jest mężczyzną dla ciebie?- robisz taką minę, którą ponaglasz go do tego, by podzielił się rewelacjami na temat twojego związku.
-Podczas naszej rozmowy ani razu nie powiedziałaś, że go kochasz i, że dlatego go oszukałaś, bo nie chcesz go stracić. To nie jest miłość moja droga…- jak to, to nie jest miłość?! Byłaś nim zauroczona, ekscytowałaś się jego widokiem, ale czy to jest to?

~*~
Nie wiele myśląc, pojechałem do Bartmanów, gdzie spotkałem całą ferajnę. Zapanowała wszechobecna radość. Ja miałem ich wszystkich pod ręką i mogłem powiedzieć o Michalinie, a oni sami mówili, że chcą mi coś powiedzieć.
-To ty pierwszy Misiek…- powiedziała Ola, przynosząc mi szklankę na sok. Nalała mi pomarańczowej cieczy, którą wypiłem jednym haustem.
-Michalina jest moją córką, Blanka się przyznała.- wypuszczam powietrze z ust, ale na twarzach przyjaciół nie dostrzegam większego zdziwienia. Wręcz przeciwnie… Mogę powiedzieć, że są uśmiechnięci i mega opanowani.
-No nareszcie skończyły się te tajemnice.- skwitował Piotrek, a ja spojrzałem na nich wszystkich jak na kosmitów.
-Co znaczy nareszcie?! Wy wiedzieliście o wszystkim?!- jak jeden mąż pospuszczali głowy, dając mi jasno do zrozumienia, że tylko ja w towarzystwie nie miałem pojęcia jaka jest prawda.
-Wy jesteście moimi przyjaciółmi?! Tak zachowują się przyjaciele?!

~*~
Wiem, nawalam. 
8 z dedykacją dla pani magister Melody ;*
Pozdrawiam i do napisania ;***






wtorek, 28 maja 2013

7...

Stałem w tym samym miejscu przez ponad dwie godziny. Pooperacyjna śpiączka nie chciała opuścić Michasi. Sen zawładnął również ciałem jej matki. Widziałem jak Blanka walczy ze zmęczeniem, ale w końcu musiała uznać jego wyższość. Oparła głowę o szpitalne łóżko i zasnęła. Wszedłem wtedy do nich i delikatnie uniosłem brunetkę w swoich ramionach, kładąc na łóżku przeznaczonym na spoczynek dla rodziców. Oktawiak nieznacznie się poruszyła, ale nie obudziła się. Nakryłem ją kocem, a sam zająłem jej miejsce przy łóżku Michasi. Wpatrywałem się w jej bladą twarzyczkę i uśmiechałem do siebie. Teraz nie ma już czasu na to, by mieć żal do Blanki o zatajenie prawdy. Boli mnie, że przez jej decyzję straciłem najważniejsze lata z życia mojego dziecka. Kiedy na nią patrzę staram się przypomnieć sobie dzień, w którym została poczęta. Na samą myśl czuję przyjemne ciepło w okolicy serca. Staw, nasze ubrania położone na trawie i my. Nie liczyło się wtedy nic. Dziś jest inaczej. Dziś jest Judyta, która spodziewa się naszej córeczki, z którą zamierzam stworzyć jej rodzinę. Już nawet nie chcę się zastanawiać jak na wiadomość o Michalinie zareaguje narzeczona i nasi rodzice. Na miły Bóg! Mam już 23 lata i nie muszę przejmować się opinią innych. Już wystarczająco wiele razy ojciec i matka wtrącali się w moje życie. Być może przez nich wygląda ono tak, jak wygląda. Kto wie, może teraz miałbym już żonę, która spodziewałaby się drugiego dziecka? Grałbym w siatkówkę na najwyższym poziomie, Blanka przychodziłaby z Michasią na mecze i obie głośno dopingowałyby moje poczynania na boisku. Judyta nie jest skora do pojawiania się na siatkarskich halach, a jeśli już to robi, to od niechcenia z musu, bo tak trzeba.
-Mamusiu…- słyszę cichutki, ledwo dosłyszalny szept. Misia wybudziła się ze śpiączki, o czym szybko powiadomiłem Blankę i Matysiaka. Razem z brunetką zostaliśmy wyproszeni z sali, by nie przeszkadzać lekarzom. Oboje stanęliśmy twarzą do szyby, splatając swoje palce. Chcieliśmy w tym samym czasie dodać sobie otuchy w oczekiwaniu na słowa ordynatora, który powie o wstępnych rokowaniach po przeszczepie.
-Drugi raz podarowałeś jej życie…- ściska mnie coś w gardle, gdy słyszę te słowa z jej ust. Kiedy uchylają się drzwi, pojawia się w nich mój przyszły teść. Rozplatamy swoje palce i czekamy na jego słowa jak na wyrok.
-Panie doktorze udało się?- Blanka jest zniecierpliwiona, ja również. Matysiak ciepło i serdecznie się do niej uśmiecha.
-Rzadko zdarza mi się przeprowadzać przeszczepy z taką zgodnością szpiku. Rzadko zdarza mi się też mówić, że jestem niemal w 100% pewny, że przeszczep się przyjmie.- Blanka wybucha płaczem. Niewiele myśląc, przytulam ją do siebie. Zostajemy sami, nadal objęci i cieszący się z tego, że Michalina ma szansę wrócić do zdrowia.
-Powiemy jej prawdę?- pytam, kiedy Oktawiak odrywa się ode mnie. Kiwa twierdząco głową. Wchodzimy oboje do córki. Mała jest zmęczona, ale i zdziwiona moją obecnością tutaj.
-Kochanie chcieliśmy ci powiedzieć, że tatusiem, o którego pytałaś jest właśnie Michał. Nie powiedziałam ci o tym wcześniej, bo…- chyba sama nawet nie wie, dlaczego mi o nim nie powiedziała, ale to nie czas i nie miejsce na takie rozmowy.
-Bo w życiu często tak się dzieje, że wszystko się trochę komplikuje, a my z mamą takich komplikacji nie potrafiliśmy pokonać. Wiedz, że to dla mnie nie ma znaczenia. Chcę od teraz uczestniczyć w twoim życiu i mam nadzieję, że nie będziesz miała nic przeciwko.-mała uśmiecha się delikatnie, bo jeszcze nie odzyskała pełni sił.
-Nie ma sprawy. Zawsze chciałam mieć tatę, a miałam tylko masę wujków, bardzo fajnych zresztą.- no tak. Zbyszek, Piotrek i Bartek wiedzieli o jej istnieniu. Jestem ciekaw co powiedzą, gdy im powiem o tym, że to ja jestem jej ojcem. Będę chciał teraz nadrobić stracony czas z córką, naprawić swoje błędy. Wiem, że przyjaciele chcieliby, bym naprawił inny błąd, mianowicie rozstał się z Judytą.  Dla nich to takie oczywiste, że powinienem ją zostawić i związać się z kobietą, którą kocham. Chyba żadne z nich nie myśli o moim nienarodzonym dziecku, któremu chciałbym zapewnić rodzinne ciepło, które od początku zabrakło Michalinie. Nie wiem tylko czy uda mi się to osiągnąć, skoro moje serce na nowo uderza szybciej na widok brunetki?
-Spij kochanie, a mamusia porozmawia z Mich… tatą.- oczy Michaliny robiły się ciężki, aż w końcu opadły, by dać jej czas na dojście do siebie. Sen regeneruje i widzę, że to Misia ma to po mnie, bo dla mnie to tez najlepszy sposób na odzyskanie sił. Oktawiak poprawia jej kołdrę i oboje wychodzimy na korytarz. Czuję, że Blanka ma mi coś so powiedzenia, ale nie wie jak zacząć. Kiedy jej usta otwierają się, na horyzoncie pojawia się Judyta, której mina nie wróży niczego dobrego.
-Masz mi coś do powiedzenia?!- wypala prosto z mostu. Czas skończyć tę farsę…
~*~
Wsiadasz razem z Anią do samochodu i ruszacie w podróż do Warszawy, gdzie razem z Bartmanami, Olą i Piotrkiem będziecie naradzać się w sprawie Michała. To Nowakowski ma w swoim posiadaniu coś, co pozwala mieć nadzieję, że można uwolnić Kubiaka spod jarzma zawarcia małżeństwa bez miłości. Przy tej okazji zamierzasz razem z Jagaciak powiedzieć przyjaciołom, że spodziewacie się dziecka. Macie za sobą już pierwszą wizytę u ginekologa, który wstępnie wyliczył, że Ania jest w ciąży już od 13. tygodni. Jak na razie wszystko przebiega prawidłowo i oboje macie nadzieję, że w październiku powitacie zdrowego malucha.
-Nie wiem jak cię zostawię na sezon reprezentacyjny…- kładziesz rękę na jej kolanie, ale szybko ją zabierasz bo wiesz, że Anna nie lubi kiedy zajmujesz się czymś innym podczas jazdy samochodem.
-Postaram się przyjechać na Ligę Światową i memoriał, ale do Włoch już nie pojadę…- wcale ci się to nie podoba ten pomysł z podróżami twojej dziewczyny po Polsce, ale o tym będzie jeszcze czas porozmawiać. Teraz parkujesz swoją Toyotę Avensis pod mieszkaniem przyjaciół i trzymając się za ręce zmierzacie do celu. Przez okno macha Żaneta, która pewnie nie może się was doczekać. Zaraz na parkingu pojawia się samochód Oli i Piotrka. Czekacie na nich i razem idziecie do przyjaciół. Od wejścia uderza was zapach gorącej kawy i ciepłego ciasta, których blondynka jest specjalistką.
-Piękniejsza niż zwykle!- komentuje Piotrek, który przytula gospodynię domu i ściska dłoń gospodarza, który z udawaną zazdrością zwraca się do środkowego.
-Nie podrywaj mi żony Piotruś, bo ja zakręcę się obok Oli.- kiedy już część oficjalną mieli za sobą, usiedli w salonie i czekali na rewelacje Cichego.
-Żancia to ciacho to wprost poezja, ale jak wam powiem co wywnioskowałem, bo nie wiem czy coś przełkniemy…- i tu wyjął telefon i zdjęcie. Jest wygryzmolone, ale łatwo można dostrzec na nim Judytę, która choć wyglądała inaczej, to nie to przykuło uwagę zebranych.
-Piotrek to nie jest ten koleś ze zdjęcia, które wysłałeś mi ostatnio?
-Otóż to. Tylko, że między tymi zdjęciami jest 5 lat różnicy. To zdjęcie zostawił kiedyś w moim samochodzie Michał. Rozumiecie? Judyta prawdopodobnie przed Kubim miała innego chłopaka i albo ich znajomość ożyła albo cały czas ten kontakt jest utrzymywany.-miny zebranych mówiły wszystko.
-A jak on jest ojcem dziecka, a Judyta robi go w lolo? Przecież jak oni wezmą ślub, to już koniec będzie…- stwierdzasz, przegryzając wszystko kawałkiem żanetowego sernika.

-Mamy problem moi mili…

~*~
Wiem, zeszło się... Nie miałam siły, nie miałam ochoty. Teraz powinno być lepiej, mam przynajmniej taką nadzieję...
Pozdrawiam i do napisania :***

wtorek, 7 maja 2013

6...


…liczyła się i liczy tylko jedna kobieta, ale to na pewno nie jesteś ty…- na końcu języka masz zdanie, które poinformowałoby Matysiak o Michalinie, ale nie robisz tego ze względu na słowo dane Blance.
-Jaka kobieta?! Michał kogoś ma?!- zaczyna się denerwować, a z jej twarzy znika tryumfujący uśmieszek, który teraz powoli wchodzi na twoją. Zawsze chciałeś powiedzieć jej kilka słów prawdy, ale ostatecznie coś lub ktoś skutecznie ci to uniemożliwiało. Teraz już jednak nie masz czasu na zwłokę, bo ślub zbliża się wielkimi krokami.
-Jesteś tak naiwna czy tak ślepa?! Dla ciebie zachowanie Miśka przypomina zachowanie zakochanego mężczyzny? Jesteś zastępstwem za kobietę, którą Michał kochał i nadal kocha całym sercem, ale nie może z nią być. Taka jest prawda Judytko i jeśli masz odrobinę godności to wycofaj się z tego. Odejdź z twarzą, a unikniesz upokorzenia.- gdybyś miał do czynienia z inną kobietą to być może twoja słowa zrobiłyby na niej wrażenie. Matysiak jednak już dawno zapomniała co to godność. Przez cały ten pseudo związek twojego przyjaciela z szatynką obserwowałeś jak wielkie zamieszenie potrafiła zrobić wokół nich. Sama wysyłała zdjęcia do plotkarskich gazet, niejednokrotnie dzieląc się dość intymnymi szczegółami z ich życia. Prawdziwe boom nastąpiło, kiedy świat obiegła wiadomość o jej ciąży. Nikt nie mógł już czytać o tym jak bardzo cieszą się tą nowiną, bo dziecko jest owocem ich wielkiej miłości. Doskonale znasz zdanie swojego przyjaciela na ten temat. Ciąża Judyty to wpadka, którą Michał wziął na klatę, bo tak został wychowany. Wcale nie planował potomstwo, bynajmniej z Matysiak.
-Zawsze chciałeś odsunąć mnie od Michała, ale nigdy ci się to nie uda. Zostanę panią Kubiak czy ci się to podoba czy nie. Namówię go do zmiany kraju, bo już mam dość ciebie, Żanetki, Piotrusia, Bartusia, Anusi i Olusi!- wymienia wszystkie imiona z obrzydzeniem, ale nie robi to na tobie żadnego wrażenia. Zdajesz sobie sprawę, że Matysiak chwyta się już wszystkiego, byle tylko osiągnąć swój cel.
-Pokażemy Michałowi te zdjęcia i zobaczymy czy zostanie wtedy z tobą czy Żanetką, Piotrusiem, Bartusiem, Olusią i Anusią.- mówisz, że tą samą ironią co wcześniej ona. Rujnujesz ją jej własną bronią i z uśmiechem patrzysz jak się miota, jak traci grunt pod nogami.
~*~
Operacja trwa już ponad dwie godziny, ale z bloku operacyjnego dochodzą nas same pozytywne wieści. Kogo ująłem pod słowem „nas”? Siebie, Blankę, Piotrka, Olkę i Żanetę. Twoi rodzice musieli wracać, bo wzywały ich obowiązki w gospodarstwie. Widziałem ich zdziwiony wzrok, kiedy patrzyli na mnie, siedzącego po drugiej stronie korytarza. Widziałem też nieznane mi do tej pory spojrzenie przyjaciół. Czułem się tak, jakby wszyscy o czymś wiedzieli i wyczekiwali na przebieg dalszych wydarzeń. Czy Blanka też na coś czeka? Może na mój ruch? Sam nie wiem w którą stronę powinienem teraz ruszyć, jakie kroki podjąć. Mam do niej żal, że przez tyle lat nie miałem pojęcia o ojcostwie. O tym, że ma dziecko słyszałem, ale nigdy nie siliłem się na to, by wiedzieć więcej. Może gdybym się wcześniej tym zainteresował, teraz wszystko wyglądałoby inaczej? Na pewno bym pojawił się pod jej drzwiami i stał pod nimi do momentu, w którym zgodziłaby się ze mną porozmawiać. Straciłem tyle lat z życia Michaliny, ale więcej już tracić nie zamierzam. Moja córka musi widzieć, że ma ojca, który zrobi dla niej wszystko. Fakt, że za 8 dni będę mężem Judyty w ogóle mi w tym nie przeszkadza. Szatynka będzie musiała pogodzić się z tym, że mam córkę i będę chciał uczestniczyć w jej życiu. Szkoda tylko, że nie na takich warunkach na jakich bym sobie tego życzył. Kiedy patrzę w odmęt  ciemnych oczu Blanki wiem, że żadnych oczu nie jestem w stanie pokochać bardziej. Kiedy patrzę na czerń jej włosów wiem, że żadne włosy nie zrobiły na mnie takiego wrażenia. Kiedy patrzę na jej pełne i czerwone usta wiem, że żadnych ust nie pożądałem bardziej. Patrzę na nią całą i dochodzę do wniosku, że prawdziwie kochać można tylko raz, a później wszystko jest już tylko nieudolną kopią miłości. Już nie ma tego silnego błysku w oku, serce bije wolniej. Później jest coś na wzór, ale już nie to samo.
-Córeczko…- otwierają się drzwi bloku operacyjnego w których pojawia się sztab lekarzy, a wśród nich Michalina, która znajduje się jeszcze w narkozie. Blanka podchodzi do jej łóżka i głaszcze po buźce, ale Matysiak nie pozwala na więcej czułości.
-Jesteśmy zadowolenie z przebiegu operacji, jednak o pełnym sukcesie będziemy mogli powiedzieć w najbliższym czasie. Teraz Michasia zostanie przewieziona na OIOM, ale proszę się nie martwić, bo to standardowe działanie.- brunetka dziękuję mu za opiekę nad małą. Ja sam doceniam jego zaangażowanie i determinację. Być może na co dzień denerwują mnie jego poglądy i cała rodzina Matysiaków, ale jego praca i trud zasługują na najwyższe uznanie.
-A ty jak się czujesz?- już mówiłem, że moje samopoczucie nie jest w tym momencie istotne. Odczuwam lekki ból w okolicach kręgosłupa, ale jestem sportowcem i ból niejednokrotnie dawał o sobie znać, jeszcze większy niż teraz.
-Wszystko porządku. Ja również chciałem podziękować.- czuję, że muszę iść śladem Blanki. Wiem też, że o wszystkim będę musiał powiedzieć Judycie, jak i naszym rodzicom.
-Dziękujesz mi, bo jesteś ojcem Michaliny?- Matysiak już wie. W sumie gdyby nie on, to nawet bym o tym nie pomyślał, niczego bym się nie dowiedział. On już wie, a ja nie bardzo rozumiem jak mam interpretować jego zachowanie. Wydaję się być spokojnym, ale przecież w to wszystko zamieszana jest jego córka. Nie wierzę, że tak spokojnie myśli o tym, że jego przyszły zięć będzie prowadził podwójne życie.
-Nie zamierzam cię osądzać, ale proszę o jedno. Porozmawiaj z Judką, bo szczerość jej się od ciebie należy.- zrobiłbym to nawet i bez jego interwencji. Matysiak mówił, że po takim zabiegu jaki przeszedłem można opuścić szpital po 48 godzinach, a więc liczę, że już jutro będę mógł wyjść do domu. Wtedy na pewno pierwszą osobą, z którą będę chciał rozmawiać, będzie Judyta. Następnym rodzicie, Zbyszek, Piotrek i Bartek. Maraton…
~*~
Siedzisz przy łóżeczku Michasi, która podłączona do różnego rodzaju aparatury regeneruje się po operacji. Głaszczesz jej maleńką dłoń i z niecierpliwością czekasz na nawet najmniejszy ruch z jej strony. Nie tylko ty czekasz. Za szybą stoi Michał. Przytulony do szyby obserwuje Michalinę, swoją córkę. Nie chciałaś mieszać w jego życiu, ale wydarzenia potoczyły się lawinowo. Pytania siatkarza o ojca małej oraz ogólne przytłoczenie związane z chorobą córki sprawiły, że nie znalazłaś w sobie wystarczająco siły, by skłamać mu prosto w oczy. Teraz prawda wyszła na jaw, a w głowie pojawiły się myśli, jak wyglądać będzie teraz wasze życie, kiedy Michalina obudzi się z narkozy. Czy Michał będzie chciał włączyć się w jej wychowanie? Jak na tę sytuację zareaguje sama dziewczynka?
-Jak ja ci o tym powiem córeczko? Obudzisz się, a za szybą być może nadal będzie stał twój tata. Tata, o którym tak marzyłaś. Nie wiem czy zrozumiesz, że mamusia musiała tak postąpić. Twój tatuś zasługiwać na kogoś lepszego niż mama, ale jestem pewna, że gdyby wiedział o twoim istnieniu, to szalałby na twoim punkcie…- tak, jak w tajemnicy szalał za tobą. Marzysz o szczęśliwym dzieciństwie dla swojej córki. Sama nie miałaś w życiu lekko. Urodziłaś się w małej miejscowości, z  wadą serca i brakiem środków na wykonanie potrzebnej operacji. Miałaś 7 lat, kiedy twoje serce było coraz słabsze i tylko operacja mogła ocalić twoje życie. Dostałaś od losu drugie życie, kiedy fundacja znalazła sponsora. Operacja została przeprowadzona pomyślnie i choć w pewnym stopniu jesteś ograniczona i nie możesz pozwolić sobie na wszystko, to i tak możesz mówić o ogromnym szczęściu. Ta radość osiągnęła apogeum, gdy w twoim życiu pojawił się Michał. Nauczył cię cieszyć się tym życiem, nawet najmniejszym szczegółem. Chyba dzięki tej nauce nadal masz siłę, by walczyć razem z Michaliną o jej życie. Życie, które Michał podarował jej po raz drugi…

~*~
I co Wy na to?
Pozdrawiam i do napisania :***

wtorek, 16 kwietnia 2013

5...


Masz do siebie żal o to, że uderzyłaś Michała, ale swoimi słowami sprawił ci ogromną przykrość. Posądził o zdradę o której nawet nie pomyślałaś. Od zawsze kochałaś i kochasz nadal tylko jego, ale wiesz, że nigdy nie będzie ci dane zaznać szczęścia u jego boku. Szczęście ofiarował ci wraz z decyzją o oddaniu szpiku dla Michalinki, który uratuje ją od przedwczesnej śmierci i pozwoli cieszyć się życiem przez długie, długie lata.
-Blanka!- słyszysz głos Żanety, która razem z Olą i Piotrkiem zbliża się w twoim kierunku. W czwartki w szpitalu zawsze jest tłoczno, bo nie wiedzieć czemu, ale właśnie ten dzień wybiera rodzina na wizyty u bliskich. Absolutnie ci to nie przeszkadza, bo czując wsparcie przyjaciół, łatwiej ci wszystko znieść i przetrzymać. Wielu ludzi odwróciło się od ciebie w momencie, gdy zaszłaś w ciążę, a wraz z chorobą małej odeszli kolejni. Na przyjaciółki z liceum zawsze mogłaś liczyć. Na nie i na ich partnerów, którzy zachowują się lojalnie wobec ciebie, okłamując swojego przyjaciela.
-Dotarły do nas wieści, że przeszczep już blisko. Widzisz, wszystko się jakoś ułoży.- Ola powtarza ci to od początku. Ona wierzy także, że los się odmieni i wrócisz do Michała, bo prawdziwa miłość zawsze zwycięża.
-Kubi jest aniołem i wydaje mi się, że zasłużył na coś z twojej strony.- wiesz, co Żaneta ma na myśli, ale od razu kiwasz przecząco głową, że nie wyjawisz mu prawdy.
-On zostanie nie długo ojcem i bierze ślub z kobietą, która jest matką jego dziecka. Ja nie mogę tak po prostu wejść między nich i powiedzieć, że Michalina jest jego córką. Po prostu nie mogę…- niejednokrotnie wyobrażałaś sobie sytuacje, w której mówisz mu o Michalinie. Teraz wiesz, że nie uwierzyłby w twoje słowa, bo uważa cię za puszczalską.
-On jej nie kocha Blanka! Cały czas kochał i nadal kocha ciebie. Ten ślub to tylko i wyłącznie ze względu na dziecko, które niewiadomo nawet czy jest jego…-  Ola opowiada ci o tym co widziała razem z Piotrkiem w galerii, ale ty nie chcesz tego słuchać.
-To już mnie nie obchodzi i proszę was, nie wracajmy więcej do tego tematu.- ucinasz wszelkie spekulacje i wizje przyszłości, bo już nie widzisz w niej Michała. Nie ma tam dla niego miejsca, choć cały czas dzierży w posiadaniu całe twoje serce. Ma i będzie miał je na własność.
~*~
Słowa Matysiaka o mały włos nie przyprawiły mnie o zawała serca. Poczułem jakiś nienaturalny ucisk w klatce piersiowej, słowa ugrzęzły w gardle. Nie spałem całą noc, zastanawiając się nad czym to możliwe. Michała urodziła się prawie 9 miesięcy po tym jak Blanka zerwała ze mną kontakt. Przed samym rozstaniem zachowywaliśmy zbytniej abstynencji seksualnej, szatynka nosi moje imię w jego żeńskiej formie. To wszystko może być tylko zbiegiem okoliczności. Blanka mogła spotkać się równolegle z kimś innym, a imię jest takie a nie inne, bo akurat miała taki kaprys. Tylko jak wytłumaczyć tę niesamowitą zgodność jaka zachodzi między mną a Michaliną? Nie od dziś wiadomo, że szpik najlepiej pobierać od osób spokrewnionych, bo zachodzi wtedy największa szansa na jego przyjęcie. Sam już nie wiem co o tym myśleć. W domu zostawiłem kobietę, która ma urodzić mi córkę, a ja zastanawiam się czy już nie jestem ojcem cudownego dziecka, jakim jest Michasia.
-Teraz może trochę zaboleć.- zabolało i to nawet bardziej niż trochę, ale starałem się niczego po sobie nie okazywać. Mówiono mi, że taki zabieg boli trochę bardziej niż zwykłe pobranie krwi. Bolało duże gorzej, ale wszystko można przetrzymać, jeśli widzi się cel tego bólu, słuszny cel.
-Aż dziwne, że zjawił się pan dopiero teraz. Z taką zgodnością to ten szpik można byłoby przeszczepić znacznie wcześniej.- wszyscy mówią o tej pieprzonej zgodności. Powoli mam już tego po dziurki w nosie.
-Nie było mnie wcześniej w Polsce i nie wiedziałem, że taka pomoc jest potrzebna.- ucinam krótko. Że też wcześniej nie wpadłem na to, że gdybym był ojcem Michasi, to na pewno Blanka zadzwoniłaby do mnie z prośbą o pomoc, jako do potencjalnego dawcy dla małej. Jej bierność może wskazywać na to, że wcale to nie ja jestem ojcem, a ta zgodność to tylko i wyłącznie wynik przypadku. Na dobrą sprawę to ja nawet nie wiedziałem, że ona ma dziecko. Nikt nigdy nie wspominał o niej w mojej obecności, choć zdawałem sobie sprawę, że Zbyszek czy Piotrek mają z nią kontakt za sprawą swoich partnerek. Pielęgniarka zrobiła mi opatrunek i powiedziała, że w moim przypadku wskazany jest teraz odpoczynek. Miałem inne plany. Chciałem iść do Blanki i zapytać o ojca jej dziecka. Jeśli powie, że to nie moje dziecko, to zniknę z jej życia i będę wiódł swoje u boku Judyty. A jeśli to moje dziecko to jak powinienem się zachować? Jak wybaczyć Oktawiak, że zataiła przede mną tak istotny szczegół? Nie znajdują jak na razie na to pytanie odpowiedzi. Nogi same wiodą mnie do sali, w której leży Michalina. U jej wejścia stoi Blanka z Żanetą, Olą i Piotrkiem. O czymś dyskutowali, a pojawienie się mojej osoby przerwało rozmowę.
-Przeszkadzam?- pytam chłodno.
-Nie. Zaraz Michasia będzie miała operację i wszyscy tam idziemy.-odpowiada tam samo chłodnym tonem jak mój. Oboje zdajemy sobie sprawę, że między nami jest mur, którego nie sposób przeskoczyć ani obejść dookoła.
-Mógłbym cię na chwilę prosić? Chciałbym o coś zapytać.- widzę trzy pary oczu, które patrzą na mnie z nieopisanym zdziwieniem. Jej wzrok wyraża smutek. Być może nadal rozpamiętujesz słowa, które ode mnie usłyszałaś. Mimo wszystko twierdząco kiwa głową i odchodzimy na tyle daleko, by rozmowa  nie odbywała się w krępujących warunkach.
-Blanka kim jest ojciec Michaliny?- wypalam prosto z mostu i widzę, że blednie z każdą chwilą coraz bardziej. Jej wzrok obserwuje teraz podłogę, a ja chcę by spojrzała w moje oczy i odpowiedziała szczerze na moje pytanie.
-Muszę wiedzieć, odpowiedz mi.- staram się jak mogę, ale ona pozostaje głucha na moje pytanie. Albo faktycznie mnie zdradziła i nie byłem wtedy jedynym mężczyzną w jej życiu albo Michalina jest naprawdę moją córką.
-Blanka do cholery, to jest moja córka?!- chwytam jej ramiona, słysząc jak syknęła z bólu. Trzymam ją jednak do tego momentu, aż spojrzała w moje oczy, uwolniła spod powiek łzy i powiedziała słowo, które w mgnieniu oka zmieniło wszystko.
-Tak. Jesteś ojcem Michaliny.- znajduje w sobie tyle siły, by uwolnić z mojego uścisku i podejść do przyjaciół. Widząc jej stan, Piotrek spogląda na mnie, a ja w jego oczach dostrzegam coś dziwnego. Coś na wzór „a nie mówiłem”. Mam wrażenie, że tylko ja nie zdawałem sobie sprawy, że Michalina jest cząstką mnie samego, ale przecież gdyby wiedzieli, na pewno nie ukryliby tego przede mną…
~*~
Otrzymałeś od Piotrka zdjęcie mmsem, które przedstawia narzeczoną twojego przyjaciela w dość dziwnych kontaktach z innym mężczyzną. Nie masz pojęcia kim jest owy facet, a zamiarem wyjaśnienia tego stoisz pod drzwiami mieszkania Matysiaków. Miałeś prosto z zakupów dołączyć do żony w szpitalu, ale ta sprawa nie da ci spokoju, dopóki jej nie wyjaśnisz. Pukasz więc do drzwi. Masz szczęście, że Judyta jest w środku.
-Hej Zibi, co ty tu robisz?- fakt. Nigdy z własnej, nieprzymuszonej woli nie odwiedzałeś szatynki, ale nigdy nie widziałeś takiej szansy na to, by twój przyjaciel wyrwał się ze szponów Judyty.
-Przyszedłem porozmawiać. Masz chwilę?- w odpowiedzi na swoje pytanie słyszysz, że w domu jest tylko ona. Zaprasza cię do środka i proponuje coś do picia. Z grzeczności prosisz o szklankę wody, ale najchętniej chciałbyś mieć to już za sobą.
-Przyszedłeś omówić szczegóły związane ze ślubem?- gorzko się uśmiechasz i szukasz w swoim telefonie zdjęć otrzymanych od Nowakowskiego.
-A może jednak tego ślubu nie powinno być co?- podstawiasz jej pod nos ekran komórki i widzisz zmieszanie na jej twarzy.
-Skąd to masz?!- jest nerwowa, a to znaczy dla ciebie ni mniej nie więcej tyle, że nie ma do końca czystego sumienia.
-Nie ważne skąd. Ważne, że próbujesz zrobić z mojego przyjaciela idiotę, a na to ci nigdy nie pozwolę. Oplotłaś go sobie wokół palca, ale nie mogę dopuścić do tego, by był nieszczęśliwy do końca życia.- jej zachowanie ewidentnie wskazuje na to, że mężczyzna na zdjęciu odgrywa w jej życiu jakąś ważną rolę, ale wszystko to jest owiane tajemnicą przed Michałem.
-Nic mi nie zrobisz, więc mnie nie strasz. Czy ci się to podoba czy nie, to zostanę panią Kubiak i urodzę mu córkę. Będziemy szczęśliwi. Michał mnie kocha!- krzyczy tak, jakby chciała cię przekonać do swojego zdania nie tylko ciebie, ale i siebie.
-Michał cię nie kocha. Kocha tylko i wyłącznie dziecko. W jego życiu liczyła i liczy się nadal tylko jedna kobieta i to wcale nie jesteś ty…


~*~
5 za nami, zostało jeszcze 5... Powinnam sobie strzelić w łeb za to, że męczę Was w koło na koło taki smętami, ale nic nie poradzę, że ciągnie mnie w stronę melodramatów i  ckliwych historyjek. 
Tu <klik> jest coś, czym postaram się zmienić nieco tematykę opowiadań i mam nadzieję, że chociaż to jedno wyjdzie mi tak jak trzeba. Start już w sobotę ;) Jeśli ktoś jeszcze nie widział i zdecyduje się na śledzenie losów bohaterów zakazanie zakochanych, to zapraszam do zakładki Informacja.
Trzeba mieć pecha, żeby w taką pogodę siedzieć w domu i męczyć się z żołądkowymi wariacjami...Zostawiam Was z piąteczką, a sama zmykam śledzić losy Czarka z "Przedwiośnia". Co jak co, ale od dawna żadna szkolna lektura mnie tak nie wciągnęła :)
Pozdrawiam i do zobaczenia za dwa tygodnie :)

wtorek, 2 kwietnia 2013

4...


Jesteś zagubiona. Osoba, której nie chciałaś na nowo wpuścić do swojego świata, tak po prostu wchodzi do twoje życia i ofiaruje szpik dla twojej córki…waszej córki. Od doktora Matysiaka dowiedziałaś się, że Michał jest już w szpitalu i przechodzi szereg badań, które mają ustalić czy szpik siatkarza jest zgodny ze szpikiem twojej córki. Wiesz, że jest. Patrzysz na małą i wyobrażasz sobie, że za rok być może obie zapomnicie o tej strasznej chorobie i będziecie żyć jak dawniej. Wrócicie na wieś i będziecie wieść spokojne życie w twoim domu rodzinnym. W szpitalu obecni są twoi rodzice, którzy przyjechali zaraz po tym, jak dowiedzieli się o szansie na przeszczep. Nie wiedzą tylko, że dawcą jest Michał. Oni znają prawdą i wiedzą kto jest ojcem Michaliny. Nie mieli do ciebie żalu, choć chcieli dla ciebie innego życia. Od kiedy sama pokonałaś poważną chorobę serca, myślałaś o medycynie. Zdałaś świetnie maturę, ale zaszłaś w ciążę, która uniemożliwiła ci studencki start. Chciałaś z wszystkim poczekać dwa lata, by odchować córkę. Kiedy wydawało się, że los uśmiecha się w twoją stronę, przyszły kontrole badania Michasi i świat znów legł w gruzach. Postawiono diagnozę i rozpoczęto walkę o życie małej. Zaczęto łagodną metodą, ale komórki nowotworowe namnażały się z ogromnym rozmachem. Zostały chemioterapia i przeszczep, który dzięki Michałowi może dojść do skutku. Zawsze był obecny w twoim życiu, zawsze w sercu. Dzięki kontaktom z Żanetą Bartosik, obecnie Bartman, doskonale znałaś przebieg kariery Michała oraz zdawałaś sobie sprawę, że taki mężczyzna jak on nie może być wiecznie sam.
-Hej…-słyszysz za plecami dobrze znany Ci głos. Niski, ale zarazem tak męski. Odwracasz i widzisz go w japonkach, krótkich spodenkach i klubowej koszulce. Do tej pory nie poruszaliście trudnych tematów, choć sporo ich do wyjaśnienia.
-Jak Michasia?- chociażby imię twojej córki. Czujesz, że Kubiaka nurtuje ta kwestia i lada moment wyskoczy z niewygodnym dla ciebie pytaniem.
-Jest bardzo dzielna.- nie tak, jak jej matka 3 lata temu. Stchórzyłaś wtedy, bo pojawiły się problemy, a twoja córka nie poddaje się nawet na chwilę, walcząc z nierównym przeciwnikiem.
-A ty?- no właśnie, a ty?
-Ja jestem tu be znaczenia. Michał ja nie wiem jak ci dziękować za to, co dla nas zrobiłeś. Nigdy ci tego  nie zapomnę.- spoglądasz w jego stronę i znów toniesz  w jego tęczówkach, jak wtedy na stawem.
-Ja też ci nigdy nie zapomnę tego, że mnie zostawiłaś. Nawet nie dałaś mi szansy na to, bym ci pokazał, że opinia rodziców nie ma dla mnie znaczenia. Tak po prostu uciekłaś i spaliłaś za sobą wszystkie mosty.- palą cię jego słowa, choć mówi prawdę.
-Myślałam, że tak będzie lepiej…- łzy uwalniają się spod twoich powiek i spływają po policzkach.
-Dla kogo lepiej?! Dla ciebie? Może miałaś kogoś i stąd to wszystko?  Z tego co wiem Michalinka została poczęta tego samego roku w którym wyjechałem.- policzkujesz go, bo tak źle cię osądził. Mógł ci zarzucić wiele jeśli chodzi o wasze rozstanie, ale nie to, że zdradziłaś go z kimś innym. Na to nie mogłaś się zgodzić.
-Będę ci wdzięczna za uratowanie mojej córki, ale potem nie chcę cię oglądać w swoim życiu. A na przyszłość radzę ci, byś nie osądzał ludzi tak łatwo, bo stajesz wtedy bardzo podobny do swoich rodziców.- wstajesz z krzesła i idziesz do sali, gdzie przy łóżku małej wciąż trwają twoi rodzice. Udajesz, że wszystko jest w porządku, a załzawione oczy są efektem chwilowej słabości. Nikt nie drąży tematu dalej, wszyscy milczą…
~*~
Razem z Olą wybrałeś się do na zakupy do Warszawy, która mają być połączone z odwiedzinami w szpitalu. Od kiedy wiesz, że Michał zamierza oddać szpik dla Michasi, masz nadzieję, że prawda w końcu wyjdzie na jaw i nie dość, że dojdzie do ślubu z Judytą, to jeszcze przyjaciel może spróbować odbudować swoje stosunki z Blanką. Chciałbyś, by do żadnego ślubu nie doszło, to przymierzasz teraz kolejny garnitur, by znaleźć coś odpowiedniego na uroczystość zaślubin. Sarkastycznie powtarzasz w gronie znajomych, że czasem weselsza jest atmosfera na stypie niż będzie na tym weselu.
-Ola, a może pójdę w starym garniturze co? Przecież to szkoda kasy, a po drugie to mi się wcale nie uśmiecha tam iść. Jak zobaczę tan przesłodzony uśmiech Judzi, to się porzygam i zabrudzę garniak za 9 stów…- z niemałymi oczami zerkasz na metkę, która jest bezlitosna dla portfela klienta. Olka przewraca oczami i nadal szuka czegoś odpowiedniego. Nowy garnitur sam w sobie  nie jest głupim pomysłem, bo masz pewne plany względem swojej blondyny i będziesz chciał wyglądać porządnie, więc taki ciuch jest wskazany. Nawet jeśli nie chcesz go założyć na wesela przyjaciela i jego „uroczej” wybranki.
-Piotrek, chodź szybko!- słyszysz głos swojej dziewczyny, który dobiega cię w przymierzalni. Szybko zdejmujesz założony przez siebie ciuch i wychodzisz na zewnątrz. Ola pokazuje ci brodą znajomą twarz, która popija sobie kawę w towarzystwie innego mężczyzny.
-I tylko o to ci chodzi?- nie rusza cię widok Judyty z innym facetem, choć po chwili zaczynasz rozumieć zachowanie Oli. Sam na własne oczy widzisz jak nieznany ci brunet dotyka dłoni Matysia, a drugą dłonią próbuje znaleźć jej kolano. Widzisz, że szatynka z początku jest przeciwna, ale to tylko chwilowy opór.
-Nie podoba mi się.- mówi blondynka i zamierza odejść od punktu obserwacji, a ty w tym czasie wpadasz na lepszy pomysł. Wyciągasz telefon  i próbujesz zrobić dobre ujęcie. Ludzie patrzą na ciebie dziwnie, ale to zdjęcie może zmienić wiele w życiu twojego przyjaciela i w imię tej przyjaźni jesteś w stanie zrobić z siebie kretyna.
-Piotrek! Już starczy tych zdjęć, idziemy.- idziecie. Choć nie kupiliście garnituru, to i tak cieszysz się jak dziecko. Ci prawda na zdjęciach nie udało ci się uwiecznić nic dwuznacznego, ale opowiesz co widziałeś, podpierając słowa zdjęciami. Michał będzie musiał coś z tym zrobić…
~*~
Jestem na siebie wściekły. Nie powinienem tak potraktować Blanki, ale emocje wzięły nade mną górę i dałem im upust. Ona nawet nie ma pojęcia jakie skutki w moim życiu miała jej decyzja. Tak zobojętniałem, że dałem się wplątać w związek z Judytą. Oczywiście nikt mnie nie zmuszał, ja sam nie potrafiłem tego przerwać i znaleźć się w punkcie, w którym nigdy nie chciałem się znaleźć, bo szczytem marzeń nie był dla mnie ślub z poczucia obowiązku. Gdyby nie ucieczka Blanki to być może teraz przygotowywałbym się do ślubu z kobietą swojego życia, która pod sercem nosiłaby moje dziecko.
-Panie Michale zapraszam…- z gabinetu wychodzi pielęgniarka, która jest często obecna u boku starego Matysiaka. Ten siedzi przy biurku i spogląda z niedowierzaniem na stos badań, które zapewne należą do mnie. Mam tylko nadzieję, że nie ma żadnych przeciwwskazań, by przeszczep z mojego szpiku kostnego mógł dojść do skutku.
-Siadaj Michał.- siadam i czekam, jak na jakiś wyrok.
-Mogę być dawcą?- pytam zniecierpliwiony. To nie jest „Na dobre i na złe” i tu cała ta dramaturgia nie jest potrzebna.
-Jestem lekarzem od 23 lat i jak żyję, to czegoś podobnego nie widziałem. Między tobą a Michasią zaszła nieprawdopodobna zgodność jak na zupełnie obcych sobie ludzi. Z medycznego punktu widzenia przeszczep można zrobić choćby jutro.- oddycham z ulgą. Już myślałem, że są jakieś przeszkody. Widzę jednak, że przyszły teść ma jakieś obiekcje.
-Więc co stoi na przeszkodzie?
-Michał przepraszam, że to powiem, ale czy Blanka była dla ciebie kimś więcej?- nie rozumiem do czego zmierza i wcale nie zamierzam odpowiadać mu na to pytanie. Może sam Matysiak powie mi, o co mu chodzi.
-Michał to nie jest przypadkiem twoja córka?

~*~
Przyznaję się bez bicia, że nie poprawiłam błędów, a wiem, że Word lubi przestawiać literki i sam nie raz tworzy swoją radosną twórczość. 
Po prowadzeniu tego bloga zauważam jak szybko płynie czas. Zawsze mi się wydaje, że między jedną notką a drugą mam tyle czasu, że spokojnie zdążę ją sobie przepisać z zeszytu, a potem muszę się uwijać. 
A co to w trawie piszczy? Powoli wszystko wkracza na właściwe tory...
Pozdrawiam i do napisania :***